"Mam glejt od IPN-u na to, że nigdy nie byłem tajnym ani jawnym współpracownikiem służb specjalnych. Otrzymałem pismo w lutym br., że kandydując do Sejmu i Senatu, złożyłem zgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne. Jeżeli wierzycie archiwom peerelowskich służb, to gratuluję" - mówi "Codziennej" Deresz. Okazuje się jednak, że IPN oświadczenie Pawła Deresza sprawdzał w 2011 r., w czasie wyborów, kiedy jeszcze kwerenda nie objęła wszystkich archiwów. Teraz ujawniono nowe dokumenty wywiadu wojskowego. Instytut Pamięci Narodowej pod koniec ubiegłego roku udostępnił badaczom nowy zbiór archiwalny powstały z opracowania materiałów operacyjnych dawnego komunistycznego wywiadu wojskowego. Wśród dostępnych już akt operacyjnych są materiały dotyczące m.in. właśnie Pawła Deresza. "Z dokumentów wynika, że werbunek Pawła Deresza nastąpił 18 października 1989 r. Dziennikarz podpisał dwa dokumenty. Pierwszy to zobowiązanie do dobrowolnego udostępnienia swojego adresu na potrzeby wywiadu wojskowego PRL-u oraz do przekazywania nadchodzącej korespondencji przedstawicielowi służby bez zapoznawania się z jej treścią. Drugi podpisany dokument to klasyczne zobowiązanie do zachowania w tajemnicy kontaktów i rozmów z przedstawicielami wywiadu wojskowego PRL-u pod groźbą odpowiedzialności karnej. Dereszem zainteresowała się osławiona jednostka komunistycznego wywiadu wojskowego - Oddziału Y Zarządu II Sztabu Generalnego WP (ofi - cerowie tej właśnie jednostki wywiadu zamieszani byli w aferę FOZZ). Rozpracowaniem Pawła Deresza jako kandydata do współpracy, a później jego werbunkiem, zajął się mjr Ryszard Barski, wieloletni i doświadczony oficer komunistycznego wywiadu wojskowego, a następnie wywiadu WSI" - informuje "GPC".