Jeden z nich złożył brat szefa Komitetu Katyńskiego Stefana Melaka Andrzej Melak, który już raz zgłaszał się do prokuratury w tej sprawie. Mężczyzna tłumaczy, że choć był na identyfikacji w Moskwie, to nie jest pewny, czy to właśnie jego pochował. "Brat miał 172 cm, a w protokole podano, że jest wysokim mężczyzną, który ma 195 cm wzrostu. Stefan był również otyły, tymczasem napisano, że miał lekką otyłość. Opisane są też uszkodzenia twarzy, których ja, dotykając go, przecież, nie widziałem" - wylicza Melak. Przyznaje, że nie był obecny przy zamykaniu trumny z ciałem swojego brata w Moskwie.