Jak zauważa gazeta, nikt nie czcił 30-lecia pracy zawodowej premiera. Przeciwnie, sprawa nagrody została nawet głęboko ukryta. Tusk nie wspomniał o niej w oświadczeniu majątkowym. I pewnie nie wyszłoby to na jaw, gdyby nie wnikliwość posłów PiS-u. Poseł Zbigniew Girzyński wraz z kolegami porównali zarobki premiera z roku 2010 i 2011. Ze zdziwieniem stwierdzili, że w 2011 r. Tusk zarobił, jako szef rządu, 223 784,5 zł, rok wcześniej - 198 771,24 zł, czyli o ok. 25 tys. zł mniej. W związku z tym, że o podwyżkach nie było mowy, poprosili o wyjaśnienia. W końcu po ponad dwóch miesiącach i próbach uników rzecznik rządu Paweł Graś napisał, że wspomniane 25 tys. zł to nie premia, jedynie nagroda jubileuszowa przyznawana z okazji 30-lecia pracy zawodowej. "Gazeta Polska Codziennie" podkreśla, że w czasie, gdy na konto szefa rządu wpłynęły pieniądze, realizowano kolejny etap wdrażania dotykających wszystkich obywateli oszczędności. "Niedawno PO oburzała się na przyznawanie premii w Sejmie, a po cichu nagradza swoich" - ocenia cytowany przez "GPC" poseł Zbigniew Girzyński z Prawa i Sprawiedliwości. "Korzystając z przepisów rodem z PRL-u, Tusk upodabnia się do swoich niedoścignionych wzorców: Jaruzelskiego, Gierka i Gomułki" - podkreśla.