Gowin odniósł się w ten sposób do artykułu w moskiewskim dzienniku "Rossiskaja Gazieta" utrzymującego, że za publikacją na rosyjskich stronach internetowych drastycznych zdjęć ofiar katastrofy polskiego Tu-154M pod Smoleńskiem mogą stać "uczestnicy warszawskich batalii politycznych". Moskiewski dziennik zasugerował, że fotografie mogą pochodzić z zasobów komisji Jerzego Millera, a same zdjęcia mogły zostać wykonane nawet przez bliskich ofiar smoleńskiej katastrofy. - To jest trochę tak, jak ktoś krzyczy łapać złodzieja po to, żeby odwrócić uwagę od siebie. Z całą pewnością za publikacją tych bardzo drastycznych zdjęć, naruszających godność ofiar katastrofy i przynoszących bezmiar cierpień rodzinom, nie stoi nikt w Polsce - ocenił Gowin. Jak dodał Polska w sprawie publikacji zdjęć oczekuje od rosyjskiego rządu, prokuratury i ministerstwa sprawiedliwości bardzo zdecydowanych działań, zmierzających do ustalenia i ukarania sprawców. Minister przyznał jednak, że w jego ocenie nie jest to pierwszy przykład tego, że współpraca z Federacją Rosyjską przy wyjaśnianiu okoliczności katastrofy smoleńskiej nie układa się najlepiej. - Jeżeli Rosja chce zapracować sobie na pozycję kraju przestrzegającego standardów demokratycznego państwa prawa, to oczekujemy, że w sprawie publikacji tych zdjęć działania będą mniej opieszałe niż w sprawie zwrotu wraku - ocenił. 'Wątpliwości narastają" Dotychczasową postawę Rosji przy wyjaśnianiu katastrofy smoleńskiej szef resortu sprawiedliwości skrytykował także podczas czwartkowej audycji na antenie Radia Olsztyn. - Ja od początku, no prawie bezpośrednio po katastrofie, zacząłem mieć wątpliwości, co do szczerości intencji rosyjskich przywódców. I muszę powiedzieć, że niestety te wątpliwości narastają - powiedział Gowin. Także Jerzy Miller - b. minister spraw wewnętrznych oraz szef komisji badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej - podkreślił w czwartek, że jego komisja nie dysponowała zdjęciami patomorfologicznymi pokazującymi ciała ofiar katastrofy. - Komisja nie miała takich zdjęć i nigdy nie zabiegała o zdjęcia, które by pokazywały ciała osób, które zginęły - zaznaczył. We wtorek polskie media ujawniły, że na rosyjskich stronach internetowych znajdują się drastyczne zdjęcia ofiar katastrofy smoleńskiej, w tym prezydenta Lecha Kaczyńskiego. 28 września na rosyjskich stronach Według informacji przekazanych we wtorek przez ABW zdjęcia pojawiły się 28 września na rosyjskich stronach internetowych. - Ponadto zdjęcia te zostały opublikowane i rozpowszechnione na serwerach w Niemczech, Stanach Zjednoczonych oraz na Ukrainie - informowała Agencja. Po interwencji ABW strona rosyjska oraz ukraińska zablokowały wskazane strony internetowe, nie zostały zamknięte strony domen niemieckich i amerykańskich ze względu na ograniczenia prawne obowiązujące w tych krajach. ABW skierowała na początku października pismo do szefa Rosyjskiej Służby Bezpieczeństwa (FSB) z prośbą o wyjaśnienie sprawy. W środę pismo do szefa Komitetu Śledczego Rosji Aleksandra Bastrykina wysłał także prokurator generalny Andrzej Seremet. Jednocześnie polska prokuratura wskazała, że zdjęcia nie pochodzą z materiałów prowadzonego w naszym kraju śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej. W środę rosyjski Komitet Śledczy zapewnił, że zdjęcia nie pochodzą też z materiałów rosyjskiego śledztwa, nie zostały także wykonane przez jego przedstawicieli. Komitet Śledczy oznajmił również, że "podjęto kroki zmierzające do usunięcia tych materiałów ze środków masowego przekazu, ustalenia osoby, która wykonała i upubliczniła zdjęcia, a także wyjaśnienia motywów danych działań". Interwencję ws. zdjęć zapowiedział również minister Gowin. Jak mówił, zamierza porozmawiać o tym telefonicznie ze swym rosyjskim odpowiednikiem - Aleksandrem Konowałowem. Chce poprosić go, aby rząd Federacji Rosyjskiej podjął "wszelkie możliwe kroki" w celu zapobieżenia rozpowszechniania tych materiałów. Rozmowa taka miałaby się odbyć w ciągu najbliższych dni. Według informacji polskiej Prokuratury Generalnej dotychczas nie wpłynęło żadne zawiadomienie o ewentualnym popełnieniu przestępstwa w związku z ujawnieniem zdjęć na portalach. Złożenie takiego zawiadomienia rozważają jednak niektórzy pełnomocnicy bliskich ofiar katastrofy smoleńskiej.