Prezydencki projekt ustawy o SN wprowadza m.in.: możliwość wniesienia do SN skargi na prawomocne orzeczenie każdego sądu, zapis by sędziowie SN przechodzili w stan spoczynku w wieku 65 lat z możliwością wystąpienia do prezydenta o przedłużenie orzekania oraz utworzenie Izby Dyscyplinarnej z udziałem ławników. Projekt ustawy o KRS zakłada m.in, że obecni członkowie KRS-sędziowie pełnią swe funkcje do dnia rozpoczęcia wspólnej kadencji wszystkich członków Rady-sędziów, wybranych na nowych zasadach przez Sejm (dotychczas wybierały ich środowiska sędziowskie - PAP). Sejm wybierałby nowych członków KRS-sędziów większością 3/5 głosów na wspólną czteroletnią kadencję; w przypadku klinczu każdy poseł mógłby głosować w imiennym głosowaniu tylko na jednego kandydata spośród zgłoszonych. "Generalnie rzecz biorąc oceniam te projekty zdecydowanie dobrze. Uważam, że one gwarantują głęboką reformę sądownictwa" - podkreślił Gowin. "Jest natomiast w projekcie prezydenckim jedna rzecz, która wymaga jeszcze przemyślenia pewnie i przez pana prezydenta i przez nas w trakcie prac parlamentarnych. Chodzi o to, w jaki sposób wyjść z ryzyka pojawienia się przy wyborze członków Krajowej Rady Sądownictwa większością 3/5 impasu. Mówiąc krótko, co zrobić wtedy jeżeli tych 3/5 nie będzie" - zauważył. Jak dodał, gdybyśmy szli drogą zaproponowaną prezydenta, czyli że poseł może głosować tylko na jednego kandydata "jest to rzeczywiście coś niestosowanego do tej pory w Polsce". "Z drugiej strony, gdybyśmy poszli drogą wskazaną przez klub PiS, że jeżeli nie ma większości 3/5 w Sejmie, to sędziowie są wybierani większością 3/5 w Senacie, oznaczałoby to z kolei - na co zwraca uwagę i przeciwko czemu protestuje prezydent - że jedna partia - PiS, wraz z senatorami Polski Razem i Solidarnej Polski - że my moglibyśmy wybierać wszystkich sędziów" - zauważył wicepremier. Według niego prezydent słusznie uważa, że do wyboru sędziów trzeba także włączyć opozycję. Gowin był też pytany o projekt dotyczący SN i obawy, że nowe przepisy spowodują paraliż tego sądu, jeżeli będzie można zaskarżać wszystkie prawomocne wyroki, które uprawomocniły się po 17 października 1997 r. "Nie obawiam się tego. Bo to nie będzie tak, że każdy indywidualnie będzie mógł zaskarżać wyrok, z którego jest niezadowolony. Trzeba będzie mieć poparcie albo prokuratura generalnego, albo rzecznika praw obywatelskich, albo określonej grupy posłów czy senatorów" - odparł Gowin. "To jest moim zdaniem dostateczna gwarancja, że uda się zapobiec temu zalewowi błahych spraw, czy nieuzasadnionych protestów przed Sądem Najwyższym" - dodał minister.