Gowin pytany po posiedzeniu zarządu Platformy, czy to prawda, że PO próbuje "wyciągnąć" część posłów z Prawa i Sprawiedliwości, odparł, że "nie przypuszcza, żeby komukolwiek z Platformy odpowiadała rola headhunterów". - Liczę na to, że w sprawach ważnych dla Polski nie trzeba będzie nikogo wyciągać, że duża część, jeżeli nie całość klubu Prawa i Sprawiedliwości będzie głosowała nie za Platformą, a za Polską - powiedział. Zadeklarował, że warto od dzisiaj zacząć zasypywać niszczące dla Polski podziały, które powstały w ciągu ostatnich lat. - Nieważne, czy to III RP, czy IV RP czy jakakolwiek inna - jest jedna Polska i na rzecz tej jednej Polski będziemy działać ze wszystkimi, którzy są do tego gotowi. Nasza ręka jest wyciągnięta do zgody, również pod adresem Prawa i Sprawiedliwości - powiedział Gowin. Zdaniem Gowina, nie dojdzie do formalnej koalicji z PiS. Zadeklarował jednak, że on np. w sprawach służby zdrowia, Euro2012 czy wykorzystania funduszy unijnych byłby gotów "współpracować z literalnie każdym pojedynczym posłem i senatorem tej kadencji". Powiedział, że on sam nie uzależniałby współpracy z kimkolwiek od powołania w Sejmie komisji śledczych, ale ocenił, że przytłaczająca większość Polaków oczekuje wyjaśnienia spraw "trudnych z punktu widzenia Prawa i Sprawiedliwości". - Na przykład wyjaśnienia, czy resort sprawiedliwości nie zaangażował służb do walki z opozycją - wymienił. Podkreślił jednocześnie, że również Platforma jest zobowiązana wyjaśnić do końca "aferę korupcyjną" posłanki Beaty Sawickiej. W ocenie Gowina, współpraca rządu z prezydentem będzie dla Lecha Kaczyńskiego "testem czy jest mężem stanu". - Wierzę, że to jest prezydent, który ma w sobie pewien rys wielkości. Liczę na to, że zdobędzie się na tę wielkość w relacjach z partią, której nie ceni - stwierdził. Powiedział też, że nie widzi potrzeby, aby konsultować z prezydentem obsadę niektórych resortów (według tygodnika "Wprost" Lech Kaczyński chciałby mieć wpływ na obsadę szefów MSWiA, MON, MSZ i koordynatora ds. służb specjalnych), bo byłoby to powrotem "do bardzo złych praktyk z prezydentury Lecha Wałęsy i Aleksandra Kwaśniewskiego". - Prezydent powinien zaakceptować rząd w takim składzie, jaki mu przedstawi Donald Tusk - podkreślił Gowin. Pytany o Macieja Płażyńskiego (współtwórcę PO, który startował z listy PiS), Gowin odparł, że "premier Kaczyński na wypadek zwycięstwa PiS wyznaczył mu rolę łącznika między PiS, a przynajmniej konserwatywną częścią Platformy". - Nie zdziwiłbym się, gdyby podjął się roli łącznika - ocenił. Na pytanie, kiedy padnie jednoznaczna deklaracja, że to Tusk zostanie premierem, powiedział, że "w sytuacji, w której Platforma otarła się o samodzielną większość jest rzeczą naturalną, że kandydatem na premiera powinien być lider partii". - Myślę, że to nowy premier Rzeczpospolitej Polskiej - powiedział Gowin.