"Oczywiście byłoby nieodpowiedzialnie i niepoważnie, także w stosunku do tego prokuratora, gdybyśmy go traktowali w kategoriach handlu wymiennego. Są pewne procedury, które musimy przeprowadzić, żeby podjąć decyzję. W tej chwili nie przesądzam, jaka to będzie decyzja - czy my wydamy pana Ignatienkę, czy nie wydamy" - oświadczył dziennikarzom Gowin. Dopytywany, w jaki sposób strona polska może odzyskać wrak Tu-154M, Gowin odpowiedział, że ta sprawa jest dyskutowana podczas każdego spotkania przedstawicieli władz obu krajów. "Bezustannie przypominamy naszym rosyjskim partnerom - chociaż czasami jest to trudne partnerstwo - że oczekiwaniem nie rządu, tylko milionów Polaków, ponad podziałami partyjnymi, jest to, aby ten symboliczny przedmiot, jakim jest wrak, znalazł się już na ziemi polskiej" - podkreślił. Powiedział, że nie widzi żadnych powodów, dla których Rosjanie musieliby przetrzymywać wrak u siebie, a dwa lata to wystarczający czas, by zbadać szczątki samolotu na wszystkie sposoby. "Dzisiaj ten upór jest, moim zdaniem, w żaden sposób nieuzasadniony" - powiedział minister. Dodał, że jeśli chodzi o aresztowanego w Polsce byłego rosyjskiego prokuratora, to "na pewno będziemy oczekiwali od strony rosyjskiej wszelkich gwarancji odpowiedniego traktowania, zgodnego ze standardami prawa międzynarodowego". Dokument, w którym polskie Ministerstwo Sprawiedliwości domaga się od Rosjan gwarancji, że Ignatienko po wydaniu go do tego kraju nie usłyszy wyroku śmierci, nie będzie torturowany ani traktowany nieludzko i sam będzie mógł wybrać obrońcę ujawniła we wtorek Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Z pismem tej treści resort wystąpił do przewodniczącego Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej Aleksandra Bastrykina. Informację o takim piśmie potwierdziło ministerstwo. Ignatienko, były pierwszy zastępca prokuratora obwodu moskiewskiego, był poszukiwany przez Interpol. Został zatrzymany przez ABW 1 stycznia tego roku w okolicach Zakopanego. Byłego prokuratora ścigano na podstawie międzynarodowego listu gończego za przestępstwa korupcyjne i oszustwo popełnione na terenie Rosji. Na początku lutego Sąd Okręgowy w Nowym Sączu zgodził się na ekstradycję Ignatienki do Rosji. Przedłużył mu też areszt tymczasowy do 9 czerwca. Sąd Apelacyjny w Krakowie utrzymał w mocy te postanowienia, a zażalenia jego obrońcy uznał za niezasadne. Obrona wskazywała, że ściganie rosyjskiego prokuratora może mieć podłoże polityczne. Ostateczną decyzję w sprawie wydania podejrzanego Rosji podejmie teraz minister sprawiedliwości. Ignatience stawiane są dwa zarzuty. Pierwszy, że od sierpnia 2009 do kwietnia 2010 r. jako pierwszy zastępca prokuratora obwodu moskiewskiego, działając w porozumieniu z innymi osobami w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, zdecydował się nie ścigać nielegalnej działalności czterech osób, związanej z organizacją przemysłu hazardowego. Według Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej przyjął za to łapówkę w wysokości ok. 1,5 mln dolarów. Drugi zarzut dotyczy doprowadzenia jednego z organizatorów przemysłu hazardowego, wspomnianego w pierwszym zarzucie, do niekorzystnego rozporządzenia mieniem. Za oba przestępstwa w Rosji grozi kara do 12 lat więzienia.