Trzej posłowie PO - Jarosław Gowin, John Godson i Jacek Żalek - wstrzymali się od głosu w piątkowym głosowaniu nad rządową nowelizacją ustawy o finansach publicznych. - Głosowałem tak, jak uważam, że jest to zgodne z interesem milionów Polaków. Likwidacja progu ostrożnościowego prowadzi do tego, że zadłużymy się. Można wcześniej było ciąć wydatki, zwiększać dochody. Samo oprocentowanie transakcji finansowych na najmniejszym poziomie doprowadziłoby do likwidacji dziury ministra Rostowskiego - mówił Gowin po głosowaniach w Sejmie. Jak podkreślił, trzej posłowie z PO, którzy wstrzymali się od głosu ws. nowelizacji, podjęli trudną decyzję, "politycznie kosztowną". - Ale są sytuacje, kiedy w polityce trzeba powiedzieć "tak-tak, nie-nie", stanąć na gruncie prawdy i interesu Polaków - ocenił Gowin. Premier Donald Tusk uważa, że ewentualne kary dla Gowina, Żalka i Godsona powinny zapaść dopiero po zakończeniu wyborów na szefa PO. Dodał, że poprosił szefa klubu PO Rafała Grupińskiego oraz rzeczniczkę dyscypliny klubowej Iwonę Śledzińską-Katarasińską, aby przynajmniej na czas wyborów szefa PO wstrzymali się z karami dla tych posłów. Gowin powiedział dziennikarzom, że "po południu wyjeżdża do Suwałk, gdzie rozpoczyna kampanię na przewodniczącego PO i do 18 sierpnia na tym będzie się koncentrował". - Nikt z nas nie gustuje w roli męczennika. Chcemy pozostać w PO, ale jednocześnie jesteśmy zdeterminowani, by działać na rzecz przemiany naszej partii - powiedział Gowin. Jak dodał, walczy o to, by PO była taką partią, "jaką miała być od swojego zarania". - Wierzę, że ludzi, którzy podzielają moje poglądy, jest w PO więcej niż wydaje się to tym, którzy w ideały PO dawno stracili wiarę - zaznaczył. INTERIA360: Gowin - samotny rycerz czy przebiegły strateg?