Mariusz Piekarski: Panie ministrze, bać się piątkowego wystąpienia premiera? Jarosław Gowin: Nie. Myślę, że obywatele będą przysłuchiwać się temu wystąpieniu niezwykle uważnie, dlatego że będzie ono zawierać plan rządzenia na następne trzy lata. To będzie tylko zapowiedź potu, łez, wyrzeczeń? Tego, co będzie w exposé, nie wiem. Każdy z ministrów przedkładał premierowi swoje propozycje dotyczące poszczególnych resortów, ale to będzie autorska decyzja samego premiera, które z tych propozycji uwzględnić. To na pewno nie będzie tylko krew, pot i łzy. To będą także propozycje, które - jak myślę - zostaną przyjęte przez dużą część opinii publicznej bardzo pozytywnie. A to normalne, że ministrowie dowiadują się zaledwie dzień wcześniej, co powie premier? Od tego ma zależeć kolejne trzylecie. Ja nigdy nie ukrywałem, że jestem zwolennikiem modelu kanclerskiego, czyli modelu silnej władzy premiera. Dlatego dla mnie nie ma nic zaskakującego w tym, że premier przedstawi swój projekt autorski. Pan liczy na to, że to będzie taki punkt zwrotny? Taki moment odbicia się dla Platformy, która od kilku miesięcy ewidentnie jest w defensywie? Nie. Moim zdaniem, mówienie o punkcie zwrotnym jest bezprzedmiotowe. My musimy przekonać Polaków przez następne trzy lata - ciężko pracując i przedkładając dobre projekty ustaw czy podejmując dobre decyzje - że zasługujemy na przedłużenie nam mandatu zaufania. Ale zapowiadanie tylko bolesnych reform nie poprawi sytuacji politycznej Platformy. Ale panie redaktorze, ja uważam przede wszystkim, że zbitka "bolesne reformy" jest fałszywa. Reformy są dobre albo złe. I uważam, że premier przedstawi szeroki program dobrych reform. Ale jak po reformach zostaje ludziom w kieszeni mniej pieniędzy, to one są bolesne. Sprawa "ozusowania" tych tak zwanych - niefortunnie zresztą - umów śmieciowych jest oczywiście dyskusyjna. Są argumenty bardzo poważne "przeciw" - ja się przychylam do tych argumentów - ale są też argumenty bardzo poważane "za". Ku którym argumentom przychyli się ostatecznie premier - tego nie wiem. Pan wie, czy premier postawi tę poprzeczkę bardzo wysoko? Zaproponuje takie reformy, które będą naprawdę bardzo ambitne? Takie zmiany, które będą ambitne i pozwolą rządowi powiedzieć: "Mamy dalekosiężny plan na trzy lata, będziemy go realizować, zrobimy to, to i to"? Plan takich dalekosiężnych, bardzo ambitnych reform premier sformułował w exposé rok temu. Ogromna większość z nich albo jest już zrealizowana, albo jest w trakcie realizacji. Natomiast mamy świadomość, że następne trzy lata - zwłaszcza rok 2013 - będą ekonomicznie dla całej Europy trudniejsze. Trzeba sprostać temu wyzwaniu. Czy, pana zdaniem, zwieńczeniem exposé premiera nie powinien być wniosek o wotum zaufania dla jego gabinetu? Nie widzę powodów, dla których taki wniosek musiałby być składany. Tak jak powiedziałem: i treść exposé, i ewentualne dalsze wnioski to kwestia autorskiej decyzji premiera. To byłoby uprzedzające uderzenie wobec zapowiedzi konstruktywnego wotum nieufności wobec rządu. Może skoro premier wyznacza nowe, strategiczne cele, to powinien poprosić zaplecze polityczne o potwierdzenie poparcia? Minister sprawiedliwości nie jest osobą, która podejmuje decyzje w takich sprawach. Powiem raz jeszcze: jeżeli chodzi o treść wystąpienia premiera, to będzie jego suwerenna decyzja. Oczywiście poprzedzona konsultacjami z poszczególnymi ministrami, konsultacjami wewnątrzkoalicyjnymi. Mariusz Piekarski, Edyta Bieńczak Pomóż premierowi napisać exposé. Czekamy na Wasze propozycje