- Szanuję prawo związkowców do protestów, gdy są one w granicach prawa - powiedział Gowin dziennikarzom. Jego zdaniem w miniony piątek te granice przekroczono "blokadą swobody ruchów". Dodał, że prowadził z protestującymi merytoryczną rozmowę, która stała się niemożliwa, gdy podeszli inni - jak się wyraził - o "zmęczonych oczach". Zdaniem Gowina wymiar sprawiedliwości musi reagować, gdy reprezentant narodu jest "tłuczony kijem". W poniedziałek stołeczna prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie naruszenia nietykalności cielesnej posła PO Pawła Suskiego podczas piątkowej blokady Sejmu przez NSZZ "Solidarność" (uderzono go kijem w rękę). Gowin ocenił też, że poseł PO Stefan Niesiołowski powinien wyrazić ubolewanie z powodu incydentu z udziałem dziennikarki Ewy Stankiewicz. - Nie tylko Niesiołowski ma sobie coś do zarzucenia - zaznaczył minister. W internecie można zobaczyć nagranie z piątkowej blokady Sejmu przez związkowców z Solidarności, którzy nie chcieli wypuścić z budynku posłów głosujących za ustawą emerytalną. Podczas blokady dokumentalistka Ewa Stankiewicz (autorka m.in. filmu "Solidarni 2010") filmowała Niesiołowskiego, mimo że mówił, by tego nie robiła. Poseł PO wreszcie odepchnął kamerę, mówiąc "Won stąd". Komentując wypowiedzi z piątkowej debaty emerytalnej, minister podkreślił, że aroganckie zachowania polityków są "nagradzane" przez media wzmożoną cytowalnością. Dodał, że autorami wypowiedzi bulwersujących opinię publiczną jest zawsze kilku tych samych posłów. Jego zdaniem określenie "azjatyzacja" Sejmu obrażałoby Azjatów. Zobacz posła Stefana Niesiołowskiego "atakującego" Ewę Stankiewicz: