Na początku przesłuchania Gosiewski poinformował, że ma zastrzeżenia co do bezstronności jednego z posłów Platformy Obywatelskiej - Sławomira Neumanna. Dodał, że złożył przeciwko niemu pozew w sądzie. Jednocześnie polityk PiS zapewnił, że odpowie na wszystkie pytania komisji, nawet te zadane przez Neumanna. Komentując to oświadczenie poseł PO stwierdził, że nie będzie zadawał Gosiewskiemu pytań, jednak po raz pierwszy słyszy o pozwie skierowanym przeciw niemu. Dodał, że jak tylko będzie to możliwe złoży wniosek o uchylenie mu immunitetu. "Niestandardowa" prośba Banasia Podczas przesłuchania Przemysław Gosiewski zeznał, że zgłoszona latem 2006 r. prośba ówczesnego wiceministra finansów Mariana Banasia, była niestandardowa. Chodzi o projekt, który Banaś - jak sam zeznał przed komisją śledczą - otrzymał w 2006 r. od przedstawiciela Totalizatora Sportowego. Projekt ten Gosiewski - wówczas szef Komitetu Stałego Rady Ministrów - otrzymał na spotkaniu 26 lipca 2006 r. z ówczesnym wiceszefem klubu PiS Krzysztofem Jurgielem oraz ówczesną p.o. zastępcą dyrektora Departamentu Służby Celnej Anną Cendrowską, reprezentującą wtedy Banasia. Z tej rozmowy Gosiewski sporządził notatkę, z której wynikało, że Banaś chce zgłoszenia tego projektu jako propozycji klubu PiS, bo departament zajmujący się grami losowymi w MF jest - jak to określono - "uwikłany" - i złożenie tej nowelizacji drogą rządową byłoby w związku z tym niemożliwe. Porozumienie rządu z klubem parlamentarnym Gosiewski tłumaczył przed komisją, że w czasach rządów PiS istniało porozumienie z rządem i klubem parlamentarnym PiS, zgodnie z którym wszystkie projekty przygotowane przez ten klub powinny być skonsultowane z rządem. - Ta praktyka była praktyką normalną, dlatego, że rząd opiniuje wszystkie projekty - tłumaczył. Zaznaczył, że osobą upoważnioną w klubie parlamentarnym PiS do kontaktów z nim był wiceszef klubu PiS Krzysztof Jurgiel. Dodał, że Jurgiel, zgodnie z procedurą, skierował do niego prośbę o spotkanie ws. projektu noweli ustawy hazardowej. Jak tłumaczył, na tym spotkaniu Jurgiel i Cendrowska zaproponowali, aby przyniesiony przez nich projekt nowelizacji stał się projektem klubowym. - Nie była to standardowa sytuacja w rządzie, aby wiceminister w rządzie starał się wnieść projekt klubowy. Zostałem poinformowany, że następuje reorganizacja w Ministerstwie Finansów i że były jakieś obawy wobec pracowników departamentu, który tą tematyką się zajmował. Odnośnie bezstronności - obawiano się jakiś wpływów - powiedział Gosiewski. Z tego powodu - dodał - zdecydował, że zapozna z tym projektem ministra finansów i ministra skarbu państwa. - Powiedziałem, że ja w tej sprawie nie mogę zająć żadnego stanowiska, póki nie wystąpię do zainteresowanych ministrów o opinie - powiedział. Dodał, że wydał polecenie swojemu pracownikowi - Pawłowi Szrotowi - aby przesłał te projekty do resortów. - Na tym spotkanie się zakończyło - podsumował Gosiewski. Sprawa projektu TS zamknięta we wrześniu 2006 Były wicepremier zeznał ponadto, że sprawa projektu przygotowanego przez TS była dla niego zamknięta we wrześniu 2006 r. Projekt ten zakładał obniżenie opodatkowania wideoloterii. Gra ta podobna jest do tych na tzw. jednorękich bandytach - z tym, że dzięki połączeniu urządzeń w sieć, daje ona możliwość wygrania skumulowanej sumy, znacznie wyższej niż na zwykłym automacie o niskich wygranych. Monopol na prowadzenie wideoloterii miał właśnie Totalizator, jednak duże obciążenie podatkowe (45 proc.) sprawiło, że gra ta nigdy nie została uruchomiona. Po spotkaniu Gosiewski przekazał ten projekt do resortu finansów oraz skarbu z prośbą o zaopiniowanie. "Nie wiedziałem, że to projekt TS" Przed komisją śledczą Gosiewski powiedział, że wówczas nie wiedział, że jest to projekt przygotowany w Totalizatorze Sportowym. Zaznaczył, że we wrześniu 2006 r., po powrocie z urlopu, otrzymał pisemną informację od ówczesnego szefa resortu finansów Stanisława Kluzy, a także od ministra skarbu Wojciecha Jasińskiego o tym, że rząd nie jest zainteresowany pracą nad tym projektem. Polityk PiS podkreślił, że przekazał tę informację Krzysztofowi Jurgielowi i uznał, że sprawa jest zamknięta. Tłumacząc dlaczego kazał sporządzić notatkę ze spotkania z Jurgielem oraz Cendrowską, która reprezentowała na nim wiceministra Banasia powiedział, że zaniepokoił się informacjami, które się na nim pojawiły. Chodziło o to - tłumaczył - że może być jakaś próba wpływu na pracowników resortu finansów, gdyby zostały uruchomione prace nad ustawą hazardową. Notatkę przekazano Kamińskiemu Na polecenie ówczesnego premiera Jarosława Kaczyńskiego 28 sierpnia 2006 r. notatka ta została przekazana szefowi CBA Mariuszowi Kamińskiemu. Sam Kamiński zeznał przed komisją, że CBA nie podejmowało żadnych czynności w związku z tą notatką, bo ów "uwikłany" departament był wówczas już rozwiązany. Gosiewski tłumaczył, że był to początkowy okres jego pracy w rządzie i fakt, że podpisał notatkę 2 sierpnia, kilka dni po spotkaniu, wynikał z tego, że wcześniej był zajęty. Podkreślał, że później notatkę przesłał do odpowiednich resortów, a także przekazał J. Kaczyńskiemu, który przy nim dopisał na niej adnotację, o skierowaniu jej do CBA. Polityk mówił, że gdy pełnił funkcję w rządzie zdarzało się, że sporządzał notatki ze spotkań.