W odpowiedzi Nowak i Palikot przypominają prace rządu PiS nad jedną z kolejnych nowelizacji tzw. ustawy hazardowej. "Wypowiedzi sugerujące, iż namawiam polityków, aby nie powstała komisja śledcza do spraw afery hazardowej, uważam za godzące w moje dobre imię" - napisał Gosiewski w oświadczeniu. Ocenił, że "te nieprawdziwe sugestie wobec jego osoby są kolportowane przez jego oponentów politycznych jedynie w celu uzyskania sztucznej sensacji". "Dlatego w powyższej sprawie wystąpię na drogę sądową" - dodał. "Jednocześnie oświadczam, że takie same działania podejmę wobec wszystkich osób, które sugerują lub będą sugerowały, że w jakikolwiek sposób nieformalnie, pod naciskiem grup lobbingowych wpływałem na kształt ustawy o grach i zakładach wzajemnych lub że w jakikolwiek sposób próbuję blokować czy opóźniać pracę komisji śledczej do zbadania afery hazardowej" - zapowiedział Gosiewski. Jak dodał, obecnie jego prawnik przygotowuje pozwy, między innymi przeciwko posłom PO Sebastianowi Karpiniukowi, Januszowi Palikotowi oraz Sławomirowi Nowakowi. We wtorek w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Jarosław Gowin (PO) był pytany, czy jest prawdą, że Gosiewski "biega po Sejmie i namawia posłów PO, by nie powoływać komisji hazardowej". Gowin powiedział, że słyszał o tym tylko od dziennikarzy, ale że - jego zdaniem - takie spekulacje brzmią nieprawdopodobnie. Pytany o tę sprawę wiceszef klubu PO Sławomir Nowak powiedział w środę rano w Radio TOK FM, że "rzeczywiście kuluary sejmowe huczą od tego, że koledzy z PiS-u, analizując rozwój sytuacji, pewnie odtwarzając sobie różnego rodzaju rzeczy z przeszłości, zaczynają się obawiać, że ta komisja hazardowa może być bardzo niebezpieczna i niewygodna dla polityków i SLD, i PiS-u". - To jest jakaś bzdura - skomentował Gosiewski. Wieczorem w TVP Info Nowak ocenił, że pozew świadczy o tym, że "niektórym kolegom w PiS puszczają nerwy". - Jeśli za poglądy mamy być ciągani po sądach to trudno. To jest mentalność PiS i wcale mnie to nie dziwi - dodał. - Przypomnę tylko, że bodajże w 2006 roku odbyła się konferencja prasowa wicepremier (ówczesnej minister finansów Zyty) Gilowskiej, która zapowiadała, że ma dobrą wiadomość dla polskiego sportu, bo znalazł miliard złotych - w domyśle właśnie z tych dopłat - na Stadion Narodowy - mówił polityk PO. W rezultacie - jak podkreślił Nowak - w życie weszła okrojona nowelizacja "z tylko niewielką podwyżką dopłat". Wiceszef klubu Platformy Janusz Palikot komentując zapowiadany pozew, powiedział w środę w TVN24: "powtórzę raz jeszcze: Gosiewski, oddaj miliard złotych". - Jeśli to jest powód, żeby wszcząć przeciwko mnie postępowanie, niech on to zrobi - dodał. Według Palikota "bardzo trudno uwierzyć", że Gosiewski jako szef Komitetu Stałego Rady Ministrów w czasie rządów PiS nie wiedział o zmianach w projekcie nowelizacji tzw. ustawy hazardowej. Według Palikota w maju 2007 roku z 31-stronnicowego projektu Ministerstwa Finansów "z rządu" wyszła jednostronicowa nowelizacja "niezawierająca tych dodatkowych opodatkowań, mechanizmów, kas itd. w tych automatach". - Oczywiście nie jest to dowód, że Gosiewski coś tutaj zmanipulował, ale jest bardzo trudno uwierzyć, że Gosiewski o tym wszystkim nie wiedział i nie miał pojęcia, że znika pewne dodatkowe źródło dochodów do budżetu, a pojawia się zupełnie inna nowelizacja - mówił. Palikot chce, żeby tzw. komisja hazardowa wyjaśniła również tę kwestię. - Tutaj realnie myśmy przez dwa lata stracili 500 milionów - zaznaczył. Gosiewski pytany o przygotowywany przez minister finansów w rządzie PiS Zytę Gilowską projekt ustawy dotyczącej hazardu odparł, że pod koniec rządów Jarosława Kaczyńskiego projekt ten był już na tyle przygotowany, że mógł trafić na posiedzenie Rady Ministrów. W jego ocenie to, że nie został przyjęty, jest winą kolejnego premiera. - To przez Donalda Tuska mamy utratę 2 mld zł, bo ustawa była gotowa do uchwalenia przez Radę Ministrów i skierowania do Sejmu. I dlatego też dzisiaj mamy straty: nie miliard, ale dwa miliardy złotych i nie przez Gosiewskiego, ale przez Tuska - dodał. Gosiewski podkreślił, że jest "za bardzo szybkim powołaniem komisji", a problemem dziś jest to, że "PO nie chce jej powołać". Według niego, PiS chciał, by Sejm na ostatnim posiedzeniu nie tylko rozpoczął prace nad powołaniem komisji śledczej w sprawia afery hazardowej, ale też przeprowadził głosowanie w tej sprawie. Jak mówił, to marszałek Sejmu Bronisław Komorowski "złośliwie tak zaplanował posiedzenie", że głosowanie nad powołaniem komisji nie było możliwe. Gosiewski zaznaczył, że gdy zwracał się do marszałka w tej sprawie wyraził opinię, że procedowanie nad wnioskiem powinno zakończyć się przyjęciem uchwały w sprawie powołania komisji śledczej, nie później niż 23 października. - Uważam za skandaliczne zachowanie Marszałka Sejmu RP Pana Bronisława Komorowskiego, który tak zorganizował pracę nad uchwałami dotyczącymi powołania komisji śledczej, że Sejm nie był w stanie uchwalić ich na ostatnim posiedzeniu - dodał Gosiewski. Komorowski odnosząc się do tych zarzutów powiedział, że "od bardzo dawna przestał się przejmować tym, co mówi Przemysław Gosiewski". - Odsyłam pana Gosiewskiego do wypowiedzi PiS-owskiego marszałka Sejmu (Ludwika Dorna - red.), który na żądanie opozycji, by - nie natychmiast, ale w ogóle - powołać komisję śledczą, badającą okoliczności śmierci posłanki SLD Barbary Blidy, odpowiedział wprost: "żadnej komisji śledczej przed wyborami nie będzie". I nie było, powstała dopiero po wyborach - oświadczył marszałek.