"Człowiek myślący mógł się tego spodziewać - raport MAK na temat katastrofy smoleńskiej jest zupełnie niewiarygodny. Dziwi rozłożenie odpowiedzialności za katastrofę. Stawiane w raporcie tezy to te same stwierdzenia, które pojawiały się w ramach informacji, a raczej dezinformacji, medialnych. Ten raport dezinformuje opinię światową, przedstawia wersję wydarzeń, którą Rosjanie chcą przekazać światu. Natomiast nie ma to nic wspólnego z prawdą. Prawdziwe jest tylko stwierdzenie, że raport został przygotowany na zlecenie rządów polskiego i rosyjskiego. Mówienie o tym, że był to międzynarodowy lot i w związku z tym całą odpowiedzialność ponosi pilot jest skandaliczne i świadczy o tym, że konwencje międzynarodowe i prawo nie obowiązują w Rosji. Wedle raportu MAK, strona rosyjska nie odpowiada za nic - nawet za to, że prawdopodobnie wprowadzali w błąd pilotów. Jest to szokujące stwierdzenie i zupełnie dyskwalifikuje tych, którzy takie treści podają. W raporcie MAK nie ma wskazanych bezpośrednich przyczyn katastrofy. Nie ma również śladów, że była badana hipoteza zamachu, celowego działania człowieka, aby doprowadzić do tej katastrofy. Komisja nie wyjaśniła, dlaczego szczątki samolotu wyglądają tak, jak szczątki innych samolotów po zamachach. Tutaj nie ma żadnego wyjaśnienia, tak jakby od początku badano przyczyny nieszczęśliwego wypadku. Czyli teza wygodna zwyciężyła prawdę. Informację, że w organizmie generała Błasika znaleziono alkohol świadczy tylko o tym, że wypił drinka na pokładzie samolotu. Generał Błasik był na pokładzie tylko pasażerem. Eksponowanie czegoś takiego ma tylko wzmocnić fałszywą tezę o naciskach. Nie udowodniono w żaden sposób, że takie naciski miały wpływ na katastrofę. Najbardziej skandaliczne jest jednak dla mnie stwierdzenie, że ponieważ lot był międzynarodowy to wszelką odpowiedzialność ponosi pilot. Gdyby ten samolot lądował w jakimś buszu, to przynajmniej by nie przeszkadzano pilotom i wtedy można by powiedzieć, że pilot ponosi wszelką odpowiedzialność i podejmuje decyzje".