Była żona Przemysława Gosiewskiego i eurodeputowana PiS podkreśla w rozmowie z "Rzeczpospolitą", że według niej, rząd Donalda Tuska starał się obciążyć winą za katastrofę tych, którzy w niej zginęli. Jak twierdzi pomagały im w tym ówczesne, mainstream'owe media, ośmieszające podważających wersję zdarzeń ustaloną przez komisję Millera. "Z perspektywy czasu wiem, że jedynym celem rządu Tuska było zamiecenie wyjaśnienia katastrofy pod dywan. Zatarcie śladów, mataczenie, tak żebyśmy nigdy się nie dowiedzieli, co się stało w Smoleńsku" - przekonuje Gosiewska. Nie zgadzając się z ustaleniami komisji Millera oraz z opiniami ekspertów, eurodeputowana PiS podkreśla, że w Smoleńsku doszło do zamachu, a jej mąż i cała delegacja, zostali zamordowani. "Tylko potężny wybuch mógł doprowadzić do takich zniszczeń. (...) Raport Millera nijak ma się do prawdy" - mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą". Kilkukrotnie proszona przez dziennikarza o dowody na potwierdzenie swoich oskarżeń podkreśla jedynie, że Donald Tusk "ściskał się i przybijał żółwiki z Putinem obok leżących w smoleńskim błocie ciał naszych bliskich" i to on powinien udowodnić swoja niewinność, a ona ma prawo wyrażać swoje opinie. Więcej w "Rzeczpospolitej"