W ubiegłą środę w szkole podstawowej w wielkopolskich Górkach doszło do pobicia 13-latka. Miał zostać zaatakowany przez rok starszych chłopców, a do ataku doszło na szkolnym korytarzu, podczas przerwy. W wyniku obrażeń dziecko trafiło do szpitala. Informację o pobiciu potwierdził w rozmowie z Interią st. asp. Daniel Boła z Komendy Powiatowej Policji w Kole. Z relacji funkcjonariuszy wynika, że między chłopcami doszło do "sprzeczki", a poszkodowany został uderzony w brzuch. Sprawa trafiła do Sądu Rejonowego, a dokładnie do Wydziału Rodzinnego i Nieletnich. Skontaktowaliśmy się z matką chłopca. Monika Zduńczyk uważa, że szkoła będzie chciała "zamieść sprawę pod dywan". Chłopiec uderzony głową o ławkę W środę 22 marca, po godzinie 14:00 pani Monika otrzymała informację od jednego z rodziców, że jej syn Daniel został pobity. Następnie wiadomość przekazali też nauczyciele. W SMS-ie mieli jednak napisać, że chłopiec został "popchnięty". Według policji w "sprzeczce" pobity Daniel i dwóch 14-latków, pani Monika mówi o trzech. Jej zdaniem starsi chłopcy "uwzięli się" na jej syna. Przekazała, że dostał cios w brzuch. Uderzył też głową o ławkę. Chłopak wrócił do domu w złym stanie. Opowiedział co się stało. Nauczyciele później mieli powiedzieć pani Monice, że Daniel wyszedł ze szkoły o własnych siłach i nie sygnalizował poważnych obrażeń. Kiedy jednak doszło do zdarzenia, chłopak miał się bać i nie ufać pedagogom. Powiedział, że uważają go za "najgorszego w szkole". Daniel trafił do szpitala W domu Daniel powiedział mamie, że położy się w łóżku, bo źle się czuje. Przed godziną 17:00 zerwał się i pobiegł do toalety zwymiotować. Zaalarmowana tym matka zabrała go do lekarza rodzinnego. Doktor stwierdził, że wymioty mogą być spowodowane stresem. Dodał, że gdyby zły stan zdrowia nie ustępował albo chłopak poczuł się gorzej, nie ma na co czekać i rano trzeba zabrać chłopca do szpitala. Wrócili do domu. Około godziny 20:00 Daniel znów poczuł się gorzej i - jak relacjonuje jego mama - osunął się, tracąc równowagę. Pani Monika wezwała pogotowie, lekarze zabrali go szpitala. W karetce dostał drgawek. Danielowi wykonano serię badań, w tym tomografię. Lekarze stwierdzili ogólne potłuczenia, głównie brzucha w dolnej części, miednicy oraz stłuczenie klatki piersiowej. Jak mówi pani Monika, medycy "nie mieli wątpliwości, że został pobity". Chłopaka wypisano ze szpitala we wtorek i przebywa na zwolnieniu lekarskim. Pobicie w szkole. Kto pilnował uczniów? Skoro do pobicia doszło w czasie przerwy, powstaje pytanie, dlaczego chłopcy nie byli pod opieką nauczycieli, którzy powinni mieć dyżur i pilnować dzieci. Szkoła informowała rodziców o sprawie na zebraniu 28 marca. Jak się dowiadujemy, dyrektor placówki miał powiedzieć rodzicom, że szkoła poinformowała o zdarzeniu panią Monikę "należycie". Szkoła twierdzi też, że wezwała policję. Matka chłopca nie brała udziału w spotkaniu, bo jak sama mówi, "wyprowadzonoby ją stamtąd w kajdankach". Spotkała się jednak z dyrekcją szkoły dzień po pobiciu. Wspólnie oglądali nagranie z monitoringu. Wtedy też wezwano policję, a pani Monika opowiada, że dyrektor stwierdził, iż robi to "dla świętego spokoju". Nauczycieli na dyżurze o bójce chłopców miała powiadomić jedna z uczennic. Według relacji pani Moniki, zdarzenie było głośne, jednak wcześniej nauczycielki nie reagowały. - Panie nauczycielki stoją sobie w skupisku, oglądają paznokcie, a korytarz nie jest długi - zaznaczyła w rozmowie z Interią. Próbowaliśmy skontaktować się z dyrekcją szkoły podstawowej w Górkach. W sekretariacie usłyszeliśmy, że dyrektor bierze udział w uroczystości i nie będzie w środę dostępny.