W ubiegłym tygodniu Donald Tusk zapowiedział m.in. darmowe podręczniki dla uczniów pierwszych klas szkół podstawowych, skrócenie kolejek do lekarzy. Rząd obiecał również budowę 20 tysięcy mieszkań na wynajem, poprawę sytuacji w leczeniu onkologicznym oraz walkę z bezrobociem. Centrum im. Adama Smitha ocenia, że tylko na te zapowiedzi potrzeba nawet 20 miliardów złotych. Profesor Stanisław Gomułka zauważa, że w czasie prezentacji nowych obietnic rządu nikt nie mówił, czy Polska jest przygotowana finansowo na wykorzystanie unijnych pieniędzy. - Pani premier Bieńkowska nic nie mówiła, czy mamy środki krajowe na współfinansowanie tych inwestycji. To poważne pominięcie, szczególnie, że w ostatnich 2 latach rząd przekonywał UE o ograniczaniu finansowania inwestycji ze środków publicznych - zauważa Gomułka. Główny ekonomista BCC przypomina, że już w kwietniu tego roku rząd będzie musiał przedstawić Brukseli kolejny plan walki z deficytem budżetowym. - Według metodologii unijnej wyniósł w zeszłym roku prawie 5 procent PKB. Polska jest zobowiązana do zmniejszenia zadłużenia, ale premier o tym nic teraz nie mówi - przypomina ekonomista. Minister finansów przekonywał jednak, że propozycje rządu nie zrujnują budżetu państwa. Mateusz Szczurek twierdzi, że darmowe podręczniki to wydatek kilka milionów złotych. - Z drugiej strony umowy zlecenia to 650 mln zł rocznie To nie są propozycje rujnujące budżet państwa. Jest odwrotnie - podkreślił minister finansów. Szczurek liczy, że do końca stycznia zostanie sfinansowanych 50 procent potrzeb pożyczkowych na bieżący rok. Budżet państwa zakłada, że trzeba pożyczyć około132 miliardów złotych.Tomasz Majka