- Moje postępowanie było naganne. Złożyłem rezygnację na ręce prezesa ARR, oddałem się do dyspozycji. Znam swoje w szeregu, nie mogą mieć miejsca takie sytuacje - powiedział dyrektor Koc. W poniedziałek wieczorem w programie TVN wyemitowano materiał, z którego wynika, że pracę w oddziale Agencji Rynku Rolnego w Bydgoszczy można załatwić powołując się w rozmowie telefonicznej na znajomości z szefem resortu rolnictwa. Dziennikarz programu "Teraz My", podając się za działacza PSL, zadzwonił do dyrektora ARR w Bydgoszczy informując, że syn zaufanego człowieka ministra Sawickiego szuka pracy i prosi o pomoc. - Nie ma problemu (...) jakieś godziwe warunki mu zapewnię - mówił dyrektor ARR. Dyrektor umówił się też na spotkanie z poszukującym pracy, i obiecał mu, że przygotuje go do rozmowy kwalifikacyjnej. Szef klubu PSL Stanisław Żelichowski komentował dziś: - To jest skandal totalny. To jest głupawy dyrektor, jeżeli pozwolił sobie na coś takiego. Po to tworzymy kadrowe reguły gry w naszym kraju, żeby do takich sytuacji nie dochodziło. Po to jest konkurs, żeby wybrali najlepszego.