Główny Inspektorat Celny został powołany 4 lata temu do walki z przemytem i korupcją wśród celników. Dziś okazało się, że jego praca była dość kosztowna i mało skuteczna. Na GIC wydano z budżetu państwa prawie 90 mln złotych, tymczasem inspektorzy wykryli przestępstwa, dzięki którym do budżetu trafiło jedynie 19 mln złotych. Większość wniosków kierowanych do urzędów celnych i skarbowych przez inspektorów GIC-u jest odrzucana. Stąd pomysł likwidacji inspektoratu. Służby celne pozostaną jednak nie zmienione, zlikwidowane zostaną za to urzędy centralne. Zamiast nich powstanie policja finansowa, składająca się prawdopodobnie z urzędów kontroli skarbowej oraz inspekcji celnej. Policja ma prowadzić kontrole celne i podatkowe w dużych firmach. Ma zajmować się obrotem towarów objętych akcyzą - np. alkoholem, papierosami oraz walczyć z praniem brudnych pieniędzy. Choć zajmuje się tym już Generalny Inspektorat Inspekcji Finansowej, to Andrzej Anklewicz uważa, że ci urzędnicy potrzebują wsparcia. - Inspektorat inspekcji finansowej nie pójdzie np. w teren pod Sieradzem i nie zapyta pana, skąd wziął pieniądze na tę okazałą posesję o powierzchni 600 m2. Wiemy, że dostał ją od mamusi - emerytki - mówi szef GIC-u. Pracownicy policji sprawdzą skąd pochodzą pieniądze na ów dom - będą prowadzić własne śledztwa i działania operacyjne. Czym dokładnie będzie zajmować się ta nowa struktura, tego jeszcze nie wiadomo. Stosowne decyzje mają zapaść w resorcie finansów.