Jak informuje portal 300polityka, przed posiedzeniem Jarosław Kaczyński na klubie PiS mówił o "dyscyplinie moralnej". Prezes PiS miał też zapowiedzieć, że "teraz trzeba zrobić krok do tyłu, aby później zrobić dwa kroki naprzód". Kaczyński apelował też do posłów, o to by klub był jedną grupą i nie dał się podzielić - informuje 300polityka.pl. Wniosek o odroczenie obrad Sejm nie zgodził się w czwartek na odroczenie obrad o co wnioskował Robert Winnicki (niezrz.). Według posła środowe obrady komisji sprawiedliwości oraz nocna debata w Sejmie ws. obywatelskiego projektu ustawy antyaborcyjnej odbywały się niezgodnie z przepisami. "Chciałbym bardzo przeprosić wszystkich obywateli za poziom debaty aborcyjnej, chciałbym przeprosić przedstawicieli obu inicjatyw obywatelskich za to, że dyskusja o życiu ludzkim w wykonaniu polityków jest tak płytka, wulgarna i rozgrywana politycznie" - powiedział w czwartek w Sejmie wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka (Kukiz'15). Jak ocenił, na takim poziomie dyskusji "przegrywają wszyscy, a najbardziej kobiety i dzieci". "Liczyłam na rzeczową debatę. Jestem matką dziecka z zespołem Downa. One wymagają ochrony z naszej strony. Nie rozumiem PiS, dlaczego kłamiecie? Zawsze mówiliście o ochronie życia. To, co wczoraj zrobiliście to była kpina - powiedziała z kolei posłanka PSL Genowefa Tokarska. Pytała też premier Beatę Szydło dlaczego podczas poprzedniego głosowania - gdy rozstrzygało się czy projekt zostanie odrzucony, czy też będą nad nim dalsze prace - wyjęła swoją kartę z urządzenia do głosowania.W debacie głos zabrała także <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-joanna-mucha,gsbi,1583" title="Joanna Mucha" target="_blank">Joanna Mucha</a> (PO). "Po co wam to było? Zawsze byli w Polsce zwolennicy aborcji, ale dzisiaj tych zwolenników jest więcej. Przez was. Gwarantuję wam, że ktoś podejmie próbę liberalizacji ustawy w przyszłej kadencji. To wasza wina i odpowiedzialność" - mówiła. Na mównicy pojawił się również Michał Kamiński, który zapytał polityków PiS, "jak wyglądało upoważnienie od Episkopatu". "Poseł Pawłowicz powiedziała, że klub PiS został upoważniony przez episkopat do takiego działania. Ja mam pytanie, jak wyglądało to upoważnienie, czy obie strony siedziały, czy jedna strona siedziała, a druga klęczała?" - dopytywał Kamiński. Z sali słychać było oburzone głosy polityków PiS, z których wynikało, że <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-krystyna-pawlowicz,gsbi,1456" title="Krystyna Pawłowicz" target="_blank">Krystyna Pawłowicz</a> nie wypowiedziała słów, na jakie powołuje się Kamiński. Jak wyjaśnił poseł, źródłem informacji była "Gazeta Wyborcza". "<a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-prawo-i-sprawiedliwosc,gsbi,39" title="Prawo i Sprawiedliwość" target="_blank">Prawo i Sprawiedliwość</a> było zawsze, jest i będzie za ochroną życia" - wygłosiła z mównicy posłanka PiS Joanna Kopcińska. Według Kopcińskiej opozycji "nie udało się i nie uda się nigdy podzielić Polek". "Kłamaliście, oszukiwaliście Polki. To nie PiS było autorem tych projektów (ws. aborcji). PiS było zawsze, jest i będzie za ochroną życia, ale nie pozwoli wam oszukiwać Polek, wyprowadzać ich na ulice tylko po to, żeby uprawiać niecny, cyniczny proceder polityczny" - powiedziała Kopcińska. "Nie macie państwo z czym do nich wyjść, nie macie programu, nie macie pomysłu, potraficie tylko zgłaszać likwidację IPN-u, CBA i grać na emocjach kobiet" - podkreśliła. Stanowisko ekipy rządzącej Na sejmowej mównicy pojawił się również prezes PiS Jarosław Kaczyński. "PiS jest i będzie za ochroną życia i będzie podejmowało w tym kierunku odpowiednie działania. Ale będą to działania przemyślane. To, co proponuje projekt "Stop Aborcji" odniesie skutek odwrotny do zamierzonego" - powiedział prezes PiS. Następnie na mównicy sejmowej pojawiła się premier Szydło. "Jako premier czuję się odpowiedzialna za ochronę życia i poziom dyskusji na ten temat. Szanujmy różne poglądy" - wskazała. Zaprezentowała także trzy zobowiązania rządu ws. ochrony życia ludzkiego: do końca roku przygotujemy program wsparcia dla rodzin, które zdecydują się na urodzenie dzieci z tzw. trudnych ciąż, program wsparcia dla rodzin, które wychowują dzieci niepełnosprawne i program wsparcia dla kobiet, które zdecydują się donosić ciążę w sytuacji, która jest dla nich trudna. Zapraszam wszystkie kluby do prac nad projektem - powiedziała premier. "W czasie prac nad budżetem rząd zgłosi poprawki zabezpieczające finansowanie powyższego programu. Zostanie też przeprowadzona akcja społeczna promująca ochronę życia" - dodała. PO: Przedstawiciele organizacji niewpuszczeni do Sejmu Szefowa Kancelarii Sejmu Agnieszka Kaczmarska nie chce wpuścić do Sejmu około 30 przedstawicielek organizacji pozarządowych - poinformowały w czwartek posłanki PO.Ich zdaniem, takie działanie szefowej Kancelarii Sejmu, to łamanie prawa.Posłanka PO Monika Wielichowska powiedziała w czwartek na konferencji prasowej, że Kaczmarska nie chce wpuścić do Sejmu przedstawicielek organizacji pozarządowych. Kobiety chciały przysłuchiwać się obradom Sejmu, który ma zdecydować o losie obywatelskiego projektu ustawy zaostrzającego przepisy aborcyjne. "Za kilkadziesiąt minut Sejm będzie głosował nad odrzuceniem barbarzyńskiej ustawy, dotyczącej aborcji, która zaostrza przepisy i chce karać kobiety, wrzucając je do więzienia" - zaznaczyła Wielichowska. "Przed biurem przepustek Sejmu stoi około 30 osób z organizacji pozarządowych, są to kobiety, nie mogą wejść. Dziewczyny w środę zostały zgłoszone (do wejścia) zgodnie z regulaminem Sejmu, jednak ta lista jest dzisiaj listą nieznaczącą" - dodała posłanka. Jej zdaniem, takie działanie szefowej Kancelarii Sejmu, to łamanie prawa Urszula Augustyn (PO) powiedziała, że jednym z argumentów nie wpuszczenia kobiet do Sejmu, jest to, że w Sejmie jest zbyt wiele wycieczek i dlatego nie można wpuścić kobiet na galerię sejmową. Jak zauważyła, obecnie galeria sejmowa jest pusta. "Pojawia się pytanie, w jaki sposób PiS, ustami kobiety (szefowej Kancelarii Sejmu) chce słuchać suwerena? Dzisiaj suweren nie zostaje wpuszczony do parlamentu, mimo że są wolne miejsce, mimo że zgodnie z procedurą, z regulaminem Sejmu te osoby zostały zgłoszone. Czego PiS się boi? Czego PiS się wstydzi?" - pytała posłanka PO. Projekt komitetu "Stop aborcji" Sejm w czwartek, w ostatnim dniu posiedzenia, w bloku głosowań zdecyduje o losie obywatelskiego projektu ustawy zaostrzającego przepisy aborcyjne. Sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka zarekomendowała w środę posłom odrzucenie obywatelskiego projektu komitetu "Stop aborcji". Wniosek o odrzucenie projektu złożyli: <a class="db-object" title="Witold Czarnecki" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-witold-czarnecki,gsbi,3771" data-id="3771" data-type="theme">Witold Czarnecki</a> (PiS) oraz posłowie PO. Komisja wniosek przyjęła. Projekt przewiduje bezwzględny zakaz przerywania ciąży i odpowiedzialność karną dla każdego, kto powoduje śmierć dziecka poczętego. Nowością w tym projekcie - w stosunku do wcześniejszych prób zaostrzenia ustawy dot. aborcji - jest karanie kobiet, które poddadzą się aborcji.Sejm skierował projekt komitetu "Stop aborcji" do dalszych prac w komisji 23 września. Posłowie odrzucili wtedy projekt liberalizujący przepisy aborcyjne, przygotowany przez komitet "Ratujmy kobiety". Przedstawicielka Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej "Stop aborcji", Joanna Banasiuk pytała w czwartek z sejmowej mównicy co się stało w ostatnich dniach, że w "pośpiechu" odrzucany jest projekt zaostrzający przepisy aborcyjne. "Dwa tygodnie temu, przeważającą większością głosów skierowali państwo projekt do prac w komisji. Chciałabym zapytać co się stało przez te 14 dni, że w pośpiechu, bez odpowiedniego zawiadamiania wnioskodawców, Komisja sprawiedliwości postanowiła odrzucić propozycje ustawy bez jakiejkolwiek debaty i bez prawa głosu dla wnioskodawców?" - zwracała się do posłów Banasiuk Podkreśliła, że od 23 września w dokumencie nic się nie zmieniło, a projekt o pełnej ochronie życia ludzkiego na prenatalnym etapie rozwoju i o działaniach okołopomocowych dla matek i rodzin "daje szansę tym, którzy są najsłabsi, bezbronni i sami nie mogą walczyć o swoje prawa". Zaapelowała w imieniu pół miliona obywateli, którzy podpisali się pod projektem o wzięcie w ochronę dzieci nienarodzonych.