Do tragedii doszło w październiku ubiegłego roku. Chłopiec złapał za poprzeczkę bramki, która upadła i przygniotła go. Zginął na miejscu. Zdaniem prokuratora, do tego zdarzenia mogłoby nie dojść, gdyby nie niedbalstwo szefów ośrodka sportowego, którzy odpowiednio nie zabezpieczyli bramki. Upadła ona na chłopca, bo nie była przytwierdzona do murawy, a tylko obciążona betonowymi płytami chodnikowymi. Zarzuty postawiono także trenerowi, który jako ostatni prowadził zajęcia na tym boisku. Za nieumyślne spowodowanie śmierci oskarżonym grozi kara do 2 lat więzienia.