Robert Mazurek: Najpierw były dobre wiadomości, tzn. film Pawlikowskiego zdobył wszystko, co mógł zdobyć podczas Europejskich Nagród Filmowych, "Zimna wojna" znów triumfowała, ale wczoraj przyszła wiadomość smutna: Kazimierz Kutz, znany reżyser odszedł. Który z filmów Kutza pan wspomina najcieplej, najlepiej? - Chyba jednak tę trylogię śląską. To były filmy ważne dla mojego pokolenia. Piękne od trony obrazów i jakoś tam edukacyjnie. Ja to pamiętam jeszcze z telewizji. To robiło wrażenie. I tak sobie pomyślałem, że jeżeli maiłbym ciepło myśleć o Kazimierzu Kutzu - to jednak za "Pułkownika Kwiatkowskiego". - Bo to był film z talentem i humorem, ale był kilka bardzo dobrych filmów. "Zawrócony", pamiętamy taki film skromny, ale bardzo ciekawy. Oczywiście ten film o górnikach... "Śmierć jak kromka chleba". Tak. "Śmierć jak kromka chleba" - to ważny temat. To był bardzo utalentowany artysta, zawsze pod włos. Kłócił się z nami przez ostatnie lata. Potwornie się kłócił. - Okropnie, chociaż ostatnio był trochę bardziej wyważony i spokojny. Dwie takie charakterystyczne informacje: pan Kutz na przykład przyznał, że nasi poprzednicy chcieli kupić kolekcję Czartoryskich, bo on w tym uczestniczył, w jakiś takich towarzyskich relacjach z panem Zamoyskim, z panem ówczesnym ministrem kultury, i poświadczył, że tak, takie były działania. A po drugie: podziękował mi kiedyś, pośrednio bo pośrednio, za to, że poprzednia ekipa tego nie zrobiła, a my zrobiliśmy cyfryzację jego filmów, tzn. przeznaczyliśmy na to pieniądze. Wspominajmy Kazimierza Kutza, oglądając jego filmy. - Tak, świetny artysta, z tego punktu widzenia, trzeba wspominać. Porozmawiajmy o polityce. Panie premierze, czy elita sędziowska otwarcie narusza prawo i konstytucję? - Ja byłem wczoraj w Trybunale Konstytucyjnym. Jeśli obowiązki mi pozwalają, to zawsze staram się być tam i wspierać panią prezes. No więc słyszał pan te słowa prezydenta. - Tak, słyszałem. Tak jak dwa lata temu, świetne wystąpienie pana prezydenta. Takie prawnicze, z dobrym uzasadnieniem. Wszystko tam było. Wszystko tam było, tzn. były tam poglądy Andrzeja Dudy. Natomiast ja pytam pana. - Nie poglądy, tylko dobry wywód prawny. Interpretacja polskiego prawa i konstytucji. Panie premierze, pan by to powiedział, że elity sędziowskie naruszają otwarcie prawo i konstytucję? - Ależ oczywiście. I to od bardzo dawna. Sam fakt tak mocnego zaangażowania się w życie publiczne sędziów jest sprzeczne z polską konstytucją. Wystarczy przeczytać artykuł, który wyraźnie mówi, że sędzia nie może dawać podstaw w życiu publicznym do jakiejkolwiek negatywnej interpretacji jego niezawisłości i niezależności. Jest zakaz uczestnictwa w działalności politycznej, natomiast oni twierdzą, że to jest działalność obywatelska, publiczna. - Publiczna, więc właśnie jest takie określenie w konstytucji, panie redaktorze, że chodzi o zaangażowanie w życiu publicznym. Czy to jest wojna, na którą prezydent poszedł z sędziami? - To nie prezydent poszedł na wojnę, tylko środowisko sędziowskie w ten sposób postępuje. To jest przykre. Ale to są bardzo mocne słowa. Z jednej strony prezydent mówi o anarchii wywoływanej... - Wystarczy przeczytać polską konstytucję. To jest stwierdzenie faktów. Jeżeli my akceptujemy wyrok TSUE, podpisaliśmy pakt z Unią Europejską, są tego konsekwencje - to jest oczywiste. Natomiast, nie można wyprzedzać sytuacji. Panie premierze, ale słowa mają swoją wagę, prawda? Jeżeli prezydent z jednej strony mówi o bezkarnej elicie sędziowskiej, a z drugiej strony sędzia Sądu Najwyższego, rzecznik tego sądu mówi, że triumfuje, że to są wybuchy emocji, które wydają mu się infantylne... - To są właśnie słowa niepoważne, to są słowa czysto ocenne. Natomiast przemówienie pana prezydenta było bardzo dobrym wywodem prawniczym, proszę je posłuchać, które artykuły... Bardzo pana przepraszam panie premierze, ale oni też mają swoje wywody prawne. - Które artykuły polskiej konstytucji są łamane przez takie nieodpowiedzialne działania. Mogłoby się środowisko sędziowskie zastanowić nad Polską i nad swoimi działaniami emocjonalnymi. Mogłoby, to prawda, ale czy wy nie moglibyście zastanowić się nad tym, co robicie? Bo prezydent jednak powiedział coś takiego: proszę pokazać zwykłego obywatela, który mógłby sobie pozwolić na takie zachowanie. I to świetne słowa, tylko ja mam wrażenie, że pasują również do pana prezydenta. - A w jakim zakresie? Dlatego że jeśli ktoś przychodzi, teoretycznie przynajmniej tak mówi... - Nie ktoś, tylko prezydent. To jest formuła retoryczna, która nie obraża prezydenta. Jeżeli ktoś przychodzi z gałązką oliwną, a jednocześnie mówi, że ty jesteś bezkarną elitą, anarchistą...- Z jaką gałązką oliwną? Nie, nie. Pan prezydent akurat nie zwracał się do sędziów Trybunału Konstytucyjnego, tylko do sędziów Sądu Najwyższego. Czyli wszystko dobrze?- Jaki pierwszy obywatel ma prawo zabierać głos. Zrobił to w sposób wyważony i poparty argumentacją. Ale nie ma pan wrażenia, że naprawdę ludzie, którzy tego słuchają, którzy to oglądają, mają coraz większe poczucie, że i jedni, i drudzy oderwali się od ich problemów? Że problem jest już ambicjonalny o to kto kogo, czyi ludzie gdzieś będą.- Komuś zależało na tym. Zamiast dopuścić do normalnej reformy sądownictwa w Polsce, komuś zależy na tym, żeby w Polsce była ciągła awantura. Nam na tym nie zależy, ponieważ chcemy Polskę ewolucyjnie zmieniać i reformować. Jak pan pamięta, zanim przystąpiliśmy do reformy sądownictwa, często wskazywaliśmy na badania, te badania są druzgocące dla środowiska sędziów.Badania to jest broń obusieczna, ale zostawmy to.- Nie, nie, nie. Ale to od wielu lat były badania i znacznie gorsze były te oceny przed tą awanturą.Panie premierze, czy PO zgrabnie poradziła sobie z kryzysem dotyczącym bonifikat?- Nie wiem jaki jest aktualny stan. Wiemy, że PO zachowała się tak jak zawsze, czyli krótko mówiąc, wycofuje się ze wszystkich swoich zobowiązań.No nie, wycofała się teraz z błędu.- Wycofała się z wycofania. No dobrze. Jeżeli ktoś się wycofuje z błędów, to bardzo dobrze, błogosławię.Sami macie w tym wprawę.- Do pewnego stopnia tak, ale znacznie rzadziej i krócej, bo my jednaj jesteśmy partią wiarygodną. Proszę spojrzeć na nasze zobowiązania wyborcze i ich realizację w ciągu trzech lat. Zobaczmy, jak to robili nasi przeciwnicy, nie ma nic do porównania. Profesor Piotr Gliński jest moim gościem. Powiedziałem profesor, bo jeszcze wtedy kiedy nie był pan premierem, uczestniczył pan w pisaniu programu wyborczego Prawa i Sprawiedliwości. W 2015 roku PiS szedł do wyborów z takich hasłem, że nałożycie podatki na hipermarkety, co pomoże małym przedsiębiorcom. Prezydent Duda w maju 2015 roku mówił: "Gdy ktoś pyta, gdzie szukać pieniędzy, to ja go pyta, ile podatków w Polsce płaca wielkie sieci handlowe, zagraniczne oczywiście i jak to się dzieje, że rząd pozwala na to wszystko. Drobne rodzinne przedsiębiorstwa, sklepiki padają w prawie każdym mieście powiatowym". Tak mówił prezydent. Czy wie pan, ile sklepów pada w Polsce rocznie? - Wiem, że pada za dużo i bardzo się tym martwimy, ale wie pan doskonale, z jakiego powodu. My obniżyliśmy CIT dla małych przedsiębiorstwo w największym stopniu w Europie. I to pomogło jak umarłemu kadzidło. W 2017 roku zlikwidowano 12 tysięcy małych sklepów. - A ile likwidowano wcześniej? Tyle samo mniej więcej rocznie. - To jest tendencja wynikająca ze zmian, jakie w Polsce zachodzą od 30 lat. Czyli potwierdza pan, że wasze działania nic nie pomogły? - My przynajmniej napisaliśmy ustawę, która większe obowiązki dla tych sieci nakłada i zmniejszyliśmy CIT. Pan wie, że ta ustawa nie działa. - A wie pan także dlaczego. Tak, dlatego że została zakwestionowana przez Unię Europejską. - Niech pan to powtórzy kilka razy. Nie potrafiliście napisać ustawy, która nie byłaby zakwestionowana przez Unię Europejską. - Wie pan doskonale, że to nie jest kwestia napisania ustawy, tylko walki wielkich grup interesów.