W ramach akcji "Nie świruj, idź na wybory" znane osoby m.in. aktorzy oraz anonimowi użytkownicy mediów społecznościowych w krótkich filmikach opatrzonych hasztagiem #nieświrujidźnawybory zachęcają, aby 13 października wziąć udział w wyborach parlamentarnych. W materiałach wideo wystąpili m.in. aktorzy Olgierd Łukaszewicz i Wojciech Pszoniak. Akcja wywołała oburzenie m.in. wśród polityków PiS, którzy ocenili, że w filmikach parodiowane są osoby niepełnosprawne. "To jest niszczenie demokracji przede wszystkim; ja już nie mówię o tym, że to jest łamanie prawa, że to jest niedobre z wielu względów. To jest niedobre przede wszystkim dla naszej kultury, bo to niszczy kulturę i relacje międzyludzkie na wiele lat w społeczeństwie i w Polsce" - mówił Gliński, pytany w TVP Info o akcję. "Dla celów czysto politycznych czy celów zdobycia, utrzymania czy odzyskania władzy, tak jak w tym wypadku, używa się nienawiści i emocji skrajnych w polityce. To nawet jest trudno oceniać. A ta akcja (...) to oczywiście jest dla mnie przede wszystkim chyba jednak dowód na to, że jakieś środowisko się zagubiło, że nikt z tych osób, przecież zdolnych aktorów, wybitnych często twórców, że nikomu z nich nie przyszło do głowy, że to, co robią jest moralnie niedopuszczalne, że to jest po prostu głupie" - podkreślił minister, wskazując też na brak samokontroli u twórców akcji "Nie świruj, idź na wybory". "To brak jakichkolwiek hamulców etycznych czy moralnych czy refleksji nawet intelektualnej, że to jest po prostu beznadziejnie głupie i ohydne etycznie" - dodał. "To jest naruszenie godności ludzi" Minister mówił też, że "te elementy złych emocji czy nienawiści czy grania na emocjach w polskiej polityce są obecne od bardzo wielu lat". "Takim pierwszym etapem uprawiania polityki nienawiści to był ten przemysł pogardy, który był uruchomiony m.in. wobec prezydenta Lecha Kaczyńskiego" - ocenił. Dodał też, że sytuacja, w której nastąpił wzrost uprawiania polityki związanej z mową nienawiści, miała miejsce przed rządami Zjednoczonej Prawicy. Szef MKiDN odniósł się także akcji Klaudii Jachiry, która startuje z warszawskiej listy KO do Sejmu. Przy Armii Krajowej i Pomniku Państwa Podziemnego wystąpiła ona z młodymi osobami i transparentem z napisem: "Bób, Hummus, Włoszczyzna, Vege", gdy w tle widać fragment pomnika z napisem "Bóg Honor Ojczyzna". Lider PO Grzegorz Schetyna poinformował we wtorek, że Jachira przeprosiła za ten incydent. "Wiem, że on się już nigdy nie powtórzy" - dodał lider PO. Minister kultury ocenił tę sprawę jako "akulturową" i "amoralną". "Nie godzimy się na to i tu, już poważnie mówiąc, także powinno to być oceniane chyba w kategoriach (...) naruszenia prawa. Pewnie jest też naruszenie prawa, przecież to jest naruszenie godności ludzi" - mówił Gliński, przypominając, że dewiza "Bóg Honor Ojczyzna" prowadziła wiele osób na śmierć w obronie ojczyzny.