tłumaczył, że zdecydował się na wystąpienie w TVN24, by zaprotestować przeciwko temu, że PO "naciska na naukowców, historyków". - Wiem, że złamanie tego bojkotu spowoduje, że opinia publiczna zainteresuje się, cóż takiego dzieje się, że ktoś decyduje się na - może nie bardzo odważny krok - ale jednak krok będący złamaniem pewnych zasad obowiązujących w moim ugrupowaniu - podkreślił Girzyński. Zapowiedział jednocześnie, że wystąpi do władz swej partii o ukaranie go za złamanie bojkotu. - Obserwujemy od dłuższego czasu bezpardonowy, bezprzykładny atak na naukowców. To już nie tylko chodzi o naukowców, historyków - choć historycy są dzisiaj na pierwszej linii frontu. Jest to atak ze strony tych, którzy mają władzę, rządzących, czyli Platformy Obywatelskiej - oświadczył Girzyński. Według niego, mamy taką sytuację, "że obecny marszałek Senatu próbuje telefonami wywierać presję na historyków, na IPN, w celu takim, aby ci pisali historię, dokonywali pewnych posunięć według jego oczekiwań, a nie według swojej własnej oceny materiału dowodowego". Polityk PiS nawiązał w ten sposób do dymisji szefa pionu badawczego IPN w Gdańsku Sławomira Cenckiewicza z IPN. Cenckiewicz jest współautorem głośnej książki "SB a Lech Wałęsa - przyczynek do biografii", która stawia tezę, że w latach 70. Wałęsa był tajnym współpracownikiem SB o kryptonimie "Bolek". Rzecznik klubu PiS Mariusz Kamiński powiedział PAP, że jest mu przykro z powodu tego, że Girzyński złamał decyzję Komitetu Politycznego PiS w sprawie bojkotu TVN24. - To była indywidualna decyzja posła Girzyńskiego. Mam osobisty, największy żal do niego, że nie spojrzał mi w oczy i nie powiedział, że zamierza iść do TVN - podkreślił Kamiński. Ocenił jednocześnie, że zachowanie Girzyńskiego było "nie fair" w stosunku do innych członków PiS, którzy respektują decyzję o bojkocie. Kamiński zapowiedział, że poseł PiS zostanie ukarany przez władze partyjne i kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości. Decyzji w tej sprawie - według niego - można spodziewać się "bardzo szybko".