Lipiec. W pijackim rajdzie znany dziennikarz rozbija samochód. Ma 2,6 promila alkoholu. Cud, że nikomu nic się nie stało. 20 października. Ul. Sokratesa w Warszawie. Kierowca rozpędzonego BMW wjechał w mężczyznę, który przechodził na przejściu dla pieszych z żoną i 3-letnim synkiem w wózku. 33-latek w ostatniej chwili odepchnął bliskich. Sam nie był w stanie już uciec. Pięć dni później. Były poseł Artur Zawisza w piątek rano potrącił rowerzystkę. Jechał samochodem, mimo że kilka lat temu stracił prawo jazdy. Wieczorem tego samego dnia znów został zatrzymany. Znów za kierownicą. Dyskusja na temat bezpieczeństwa na drodze i kar dla kierowców wróciła. Powstają pytania, co można zrobić, by na drogach było bezpieczniej? Przebudować infrastrukturę? Zwiększyć wysokość mandatów? Najwyższa kara za przekroczenie prędkości wynosi 500 zł. Obecne stawki pochodzą z 1997 roku, kiedy to pensja minimalna wynosiła 391 zł brutto. 22 lata temu ta kara faktycznie odstraszała. Przy obecnej pensji minimalnej na poziomie 2250 zł, porównywalna stawka wynosiłaby dziś 3133 zł brutto. Do obecnych stawek zdążyliśmy się przyzwyczaić. Na kierowcach nie robią one żadnego znaczenia. 22 lata temu wysokość najwyższego mandatu była odczuwalna i przekraczała 100 procent pensji minimalnej. Dziś nie dobija nawet do 25 proc. Jeszcze gorzej ten stosunek wygląda w przypadku średniej pensji (5100 zł brutto; 3610 zł netto). Najwyższy mandat to zaledwie 14 proc. średniej krajowej (źródło wyliczeń: brd24.pl). Dla porównania, we Francji stosunek ten wynosi 58 proc., na Słowacji 72 proc., a na Węgrzech 125 proc. W wielu innych krajach Unii Europejskiej wysokie mandaty są straszakiem na kierowców. Dzięki temu kierowcy jadą ostrożniej, a liczba wypadków na drogach jest mniejsza. Według raportu Komisji Europejskiej w Polsce ginie na drodze średnio 76 osób na milion mieszkańców. Pod tym względem jesteśmy w ogonie Europy (gorszy współczynnik mają tylko Łotysze, Bułgarzy, Rumuni i Chorwaci). Każdego dnia na polskich drogach ginie 8 osób. W 2018 roku były to 2862 osoby. Śmierć na drodze nie robi na nas wrażenia. Zobojętnieliśmy i zdążyliśmy się przyzwyczaić. W ciągu roku liczba zdarzeń drogowych takich jak wypadki i kolizje oscyluje wokół pół miliona. Rząd zauważył, że polskie mandaty są za niskie. Jedną z pierwszych decyzji ma być wzrost wysokości najsurowszego mandatu do 1500 zł - jak podaje RMF. Czy jednak jest to wystarczająca kwota? Dziś głos w sprawie zabrał prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, który chce m.in. większej liczby fotoradarów, ale też surowszych mandatów - postuluje, by najwyższa stawka wynosiła 50 proc. średniej krajowej, czyli ok. 2500 zł brutto. Poparł też zasadę bezwzględnego pierwszeństwa dla pieszych na przejściu. W dyskusji oddajemy też głos internautom. Prosimy o odpowiedź na pytanie, ile powinien wynosić najwyższy mandat dla kierowcy, który łamie przepisy? Łukasz Szpyrka