To był zdrowy żubr w wieku około sześciu lat. Po sekcji nie było wątpliwości - zwierzę zostało zastrzelone, o czym świadczyła rana na szyi. Pocisku nie znaleziono, bo przeszedł na wylot. W sprawie wszczęto śledztwo. Tylko od września ubiegłego roku zastrzelono pięć żubrów - alarmuje Zachodniopomorskie Towarzystwo Przyrodnicze "Dzika Zagroda", które w mediach społecznościowych informowało o znalezieniu martwego żubra. Kiedy skończy się czarna seria dla gatunków chronionych? - pytają przyrodnicy. Martwe żubry. Przyrodnicy o "czarnej serii" Na pierwszego żubra - samicę - pracownicy Zachodniopomorskiego Towarzystwa Przyrodniczego (ZTP) "Dzika Zagroda" trafili we wrześniu w Nadleśnictwie Różańsko. Została postrzelona w nogę i była w bardzo złej kondycji. - Niestety musiała być dostrzelona. W trakcie sekcji okazało się, że tę krowę postrzelono dwukrotnie. W drugiej nodze znaleźliśmy starszy pocisk - mówi Interii Malwina Kujawa- Strejk z ZTP. Następnie doszło do dwóch postrzałów na terenie poligonu drawskiego. Myśliwy strzelał do całego stada żubrów, które - jak twierdził - pomylił z grupą dzików. Zginęły dwie samice. Zaznaczmy w tym miejscu, że żubr to największy lądowy ssak w Europie. Dorosły samiec może ważyć nawet 900 kg, samica zwana krową około 700 kg. Waga dzika waha się zwykle od 75 do 100 kg. - Co dziwne, do pierwszego zwierzęcia strzelano kilkukrotnie, bo w jego ciele znaleziono w sumie cztery pociski. To nie był jeden omyłkowy strzał, choć myśliwy tłumaczył się, że najpierw się pomylił, a potem chciał skrócić cierpienie tej krowy, dlatego ją dobił - mówi przyrodniczka z ZTP. Do kolejnego - czwartego incydentu w Zachodniopomorskiem doszło podczas polowania dewizowego. Polega ono na dokonywaniu odstrzałów np. na terenie Polski przez przyjezdnych myśliwych z zagranicy. - Myśliwy z Irlandii przekonywał, że bał się o własne życie, a strzelał do zwierzęcia, które było odwróconego do niego tyłem w odległości około 70 metrów - opowiada Kujawa-Strejk. Zabił żubra i wykroił 200 kg mięsa - Zwierzęta są zabijane i porzucane - podkreśla przyrodniczka. Kiedyś kłusowano dla trofeów czy skóry. Jak słyszymy w WWF, dziś jest inaczej. - By mieć trofeum, konieczne jest specjalne zezwolenie z ministerstwa na posiadanie tego typy przedmiotów - mówi Interii Stefan Jakimiuk, biolog i specjalista WWF ds. ochrony gatunków. Zdarzały się także przypadki nielegalnych polowań na mięso. W 2019 roku zabito żubra w miejscowości Bonin (także woj. zachodniopomorskie). Zwierzę zastrzelił były leśnik i myśliwy. Dlaczego? Tłumaczył, że pomylił żubra z... dzikiem. Pomyłka nie przeszkodziła mu w wykrojeniu ze zwierzęcia 200 kg mięsa, z czego 80 kg zachował dla siebie. Sędzia przesłuchał świadków i wziął udział w wizji lokalnej, w czasie której ustawiono obok siebie makiety żubra i dzika - oryginalnych rozmiarów. Różnica była diametralna. Wyrok nie pozostawił wątpliwości. "Strzał był precyzyjny, prosto w serce, oddany w dzień, a żubr z całą pewnością był zastrzelony dla mięsa" - orzekał sąd w Łobzie. Nie pomogły pozytywne opinie - proboszcza, miejskich radnych, kilku sołtysów, a nawet lokalnego koła łowieckiego, jakie były leśnik przedstawiał na swoją obronę. Sąd Okręgowy w Łobzie orzekł karę miesiąca więzienia, kolejne 1,5 roku kary ograniczenia wolności i wykonywania prac na cele społeczne na terenie gminy. Sprawca otrzymał też 15 tys. zł kary grzywny i 13 tys. zł nawiązki na rzecz Funduszu Ochrony Przyrody. Na pięć lat nałożono na niego zakaz, który uniemożliwił mu bycie leśnikiem i myśliwym. Ekolodzy przyznają, że zdecydowana większość takich spraw kończy się umorzeniem, a sprawcy nigdy nie zostają znalezieni i ukarani. Chcesz skomentować tę sprawę? Zrób to na naszym Facebooku! Giną także rysie i wilki. "Widzimy tylko wierzchołek" - Tylko w zachodniopomorskim wiemy o pięciu przypadkach zastrzelenia żubrów, ale jest bardzo niski przyrost liczebności ogólnej. W 2021 na świat przyszło ponad 40 cieląt, w 2022 roku ponad 60. Wielu z tych żubrów nie widzieliśmy w terenie, co się z nimi stało? - zastanawia się Malwina Kujawa- Strejk z ZTP. - O zabijaniu zwierząt objętych ochroną dowiadujemy się często pocztą pantoflową. Tylko w nielicznych przypadkach mamy dowody w postaci zastrzelonego zwierzęcia. Tam, gdzie jest dobry monitoring, takie przypadki są ujawniane, co pokazuje przykład województwa zachodniopomorskiego. Jednak te pojedyncze incydenty ujawniane w mediach to tylko wierzchołek góry lodowej. Znaczna część problemu ukryta jest "pod wodą". Możemy niemal z pewnością powiedzieć, że takich sytuacji jest więcej - mówi Interii Stefan Jakimiuk, biolog i specjalista WWF ds. ochrony gatunków. - Ofiarami kłusowników padają rysie i żubry. Jednak najczęściej zabijane są wilki. Skala problemu może być naprawdę duża - dodaje. - Problem kłusownictwa się nasiliła. Niestety giną też rysie. W ubiegłym roku na terenie województwa zachodniopomorskiego zabito cztery - potwierdza Malwina Kujawa- Strejk z ZTP. Zachodniopomorskie. Trzy na cztery żubry zabili myśliwi Oficjalnie Polski Związek Łowiecki (PZŁ) twierdzi, że takich incydentów w całej w Polsce było "kilka". - W ubiegły roku przypadków zabicia zwierząt prawem chronionych przez myśliwych było kilka. Osoby, które dopuściły się tego haniebnego czynu, zostały lub zostaną po rozpatrzeniu spraw przez rzeczników dyscyplinarnych i sądy PZŁ wykluczone z naszego zrzeszenia. Ponadto zgodnie z polskim prawem grożą im również sankcje pozbawienia wolności do lat pięciu - zapewnia Interię rzecznik prasowy Wacław Matysek. Przyznaje, że choć gatunki chronione giną w naszym kraju, to nie zawsze z rąk myśliwych. - Pamiętajmy, że broń palną posiadają nie tylko myśliwi, ale również kolekcjonerzy, sportowcy i inne grupy, w tym kłusownicy, którzy mogą jej użyć do zabicia zwierzęcia chronionego prawem, dlatego też nie można obarczać za każde zabicie gatunku chronionego myśliwych - podkreśla rzecznik Polskiego Związku Łowieckiego. - Trzy na cztery żubry zastrzelone w ubiegłym roku padły ofiarą myśliwych. To twarde fakty. W przypadku ostatniego żubra nic nie wiemy o sprawcy - mówi Interii przyrodniczka Malwina Kujawa-Strejk. Dziwi się, że Polski Związek Łowiecki tak nisko ocenia skalę kłusownictwa. - To zaskakujące - mówi. W jej opinii problem jest o wiele większy. Z kolei przedstawiciel WWF, Stefan Jakimiuk podkreśla, że koła łowieckie, na terenie których dochodzi do tego typu incydentów, powinny bardziej poczuwać się do odpowiedzialności. - Trzeba przerwać zmowę milczenia. W danym środowisku ludzie często wiedzą, kto może za tym stać, ale nabierają wody w usta. Takie przypadki trzeba pokazywać i piętnować, by stworzyć społeczną atmosferę braku akceptacji dla zabijania zwierząt będących pod ochroną - mówi ekspert z WWF. "Takie pomyłki nie powinny mieć miejsca" Łowczy zapewniają, że dokładają starań, aby do takich sytuacji nie dochodziło. - Podczas szkoleń m.in.: uczymy rozpoznawać gatunki, w trakcie każdego polowania zbiorowego prowadzący zawsze informuje, na jaką zwierzynę można polować, a jeśli w naszych łowiskach występują gatunki chronione, uczula myśliwych, że w trakcie łowów można takowe spotkać i nie wolno do nich pod żadnym pozorem strzelać. W celu lepszego rozpoznania zwierząt przeznaczonych do odstrzału coraz więcej polskich myśliwych używa różnych urządzeń termo- i noktowizyjnych, dzięki którym o wiele łatwiej rozróżnić leżącego w trawach żubra od np. żerującego tam dzika - zapewnia rzecznik prasowy Wacław Matysek. - Nie powinniśmy przyjmować tłumaczenia, że to niefortunne incydenty. Przy współczesnej broni i technologii obserwacji zwierząt takie pomyłki nie powinny mieć miejsca. Pierwsza zasada wszelkich polowań jest taka: nie strzelamy do nierozpoznanego celu. Jeśli ktoś nie wie, jakie zwierzę ma na muszce, nie powinien strzelać - kwituje Stefan Jakimiuk z WWF. W Polsce na wolności żyje około 2000 żubrów. "Choć ta liczba może wydawać się duża, to nie czyni żubra bezpiecznym. Ten gatunek wciąż ma status bliskiego zagrożenia wyginięciem" - informuje WWF. Jolanta Kamińska Masz temat? Napisz: jolanta.kaminska@firma.interia.pl