Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Giną protokoły ze śledztw ws. Papały i Dębskiego

Z prokuratorskich akt dotyczących zamordowania gen. Marka Papały i Jacka Dębskiego giną dokumenty. Tak twierdzą w rozmowie z portalem tvp.info świadkowie przesłuchiwani w tych sprawach.

/Agencja SE/East News

Jednym z zagubionych dokumentów ma być protokół przesłuchania Ryszarda S., polonijnego biznesmena. Wskazał on jeden z prawdopodobnych motywów zabójstwa Jacka Dębskiego. S. twierdzi, że były minister sportu oferował mu sprzedaż dokumentów kompromitujących wpływową osobę, z którą przedsiębiorca toczył kilka sporów sądowych. Do przekazania dokumentów miało dojść w Warszawie w kwietniu 2001 roku. Nie doszło, bo w noc poprzedzającą planowane spotkanie Jacek Dębski został zamordowany.

- Złożyłem obszerne zeznania w tej sprawie, ale kilka dni później od oficera CBŚ, który mnie przesłuchiwał, dowiedziałem się, że protokół z mojego przesłuchania zginął - mówi portalowi tvp.info Ryszard S. - Potem osoby, o których mówił Jacek Dębski zaczęły mi grozić, więc musiałem uciekać z Polski - dodaje. Śledztwo w sprawie śmierci Jacka Dębskiego prowadziła Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Pomagali jej policjanci z CBŚ.

Z kolei z akt śledztwa w sprawie śmierci generała Marka Papały zaginął protokół przesłuchania Małgorzaty S., byłej biznesmenki, która przez przypadek miała kontakty z gangsterami. Kobieta zeznawała na temat osób ze świata przestępczego, które miały organizować zamach na generała. Jako jedną z nich wskazywała byłego pułkownika SB, a potem UOP, który zamieszany był w międzynarodowy handel narkotykami.

- Kilka tygodni później dostałam z prokuratury pisemne zawiadomienie, że protokół mojego przesłuchania zaginął - potwierdza Małgorzata S. w rozmowie z tvp.info. Z akt zniknął także protokół przesłuchania osoby, która była obecna na parkingu pod blokiem byłego komendanta głównego policji, widziała całe zdarzenie, a potem podała rysopis sprawcy.

Śledztwo w sprawie śmierci Marka Papały także prowadziła Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Później przejął je warszawski wydział Biura Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej.

- Nie kojarzę, aby było prowadzone jakiekolwiek postępowanie w sprawie zaginięcia akt - mówi prokurator Robert Majewski z warszawskiego wydziału Prokuratury Krajowej.

- To dziwne, bo sam Majewski przysłał mi pismo informujące o tym, że protokół z mojego przesłuchania zaginął - przekonuje Małgorzata S.

- To wszystko sprawia wrażenie, że mamy do czynienia z czyimś celowym działaniem obliczonym na storpedowanie arcyważnych śledztw - uważa Zbigniew Wassermann, były prokurator krajowy. Zdaniem Wassermanna, konieczne jest rzetelne śledztwo dotyczące nieprawidłowości i matactw w najważniejszych śledztwach ostatnich lat.

- Trzeba podjąć procedury mające na celu wyjaśnienie, co stało się z aktami - mówi prof. Zbigniew Ćwiąkalski, były minister sprawiedliwości. - Czasem zdarza się, że prokurator przez pomyłkę włoży dokumenty do akt innej sprawy. Jeśli dokumenty rzeczywiście zaginęły, należy je odtworzyć np. poprzez natychmiastowe ponowne przesłuchanie świadków. Konieczne jest też postępowanie karne, które wyjaśni w jakich okolicznościach zaginęły dokumenty, bo może się okazać, że ktoś zrobił to celowo, aby mataczyć w jakiejś sprawie - dodaje Ćwiąkalski

Generał Marek Papała został zamordowany późnym wieczorem 25 czerwca 1998 roku na parkingu na warszawskim Służewcu. Okoliczności sprawy do dziś nie są wyjaśnione. Jacek Dębski zginął w nocy z 11 na 12 kwietnia 2001 r., po tym jak wyszedł ze spotkania w restauracji nieopodal mostu Poniatowskiego w Warszawie.

Leszek Szymowski

INTERIA.PL

Zobacz także