Na Mazowszu w najdłuższych kolejkach muszą czekać pacjenci do endokrynologa, okulisty oraz do Poradni Leczenia Osteoporozy. Tutaj pada absolutny rekord. Próba zapisania się do przyszpitalnej poradni w szpitalu w Grodzisku może spowodować zawał serca. Mogę zapisać na 2018 rok! - usłyszał reporter RMF FM w rejestracji. Mamy tylko jednego lekarza z tej dziedziny i bardzo rzadko przyjmuje. W pierwszej kolejności zapisujemy na kolejne wizyty. Do tego jest mały kontrakt z Funduszu - tłumaczy pani w recepcji. Co ciekawe, NFZ nie wie o tak gigantycznej kolejce, bo na stronach funduszu do tej poradni w Grodzisku czeka się "zaledwie" 200 dni. Niewiele lepiej jest w płockiej poradni. Najbliższy termin to październik 2014 roku. To o wiele dłużej niż podaje NFZ, według którego wizyta jest możliwa pod koniec tego roku. Do okulisty na Mazowszu trzeba czekać do października. Taki termin wyznaczyła nam pani w rejestracji w przychodni w podwarszawskim Pruszkowie. Pocieszające, że chodzi o październik 2013. Tyle samo trzeba czekać na wizytę u kardiologa w Kozienicach. W Ciechanowie zaś do lipca, dokładnie 150 dni, a w Warszawie od 3 do 6 miesięcy. Za każdym razem są to pierwsze wizyty u specjalisty. Jak jest w pozostałych regionach kraju? W Olsztynie najdłuższa kolejka ustawia się do operacji zaćmy. W miejskim szpitalu na zabieg można liczyć najwcześniej za 3 lata. Tyle samo trzeba czekać na endoprotezoplastykę stawu biodrowego. W Kujawsko-Pomorskiem najdłuższe kolejki ustawiają się do kardiologa, także dziecięcego. Do poradni w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Toruniu trzeba czekać ponad 200 dni. Dorośli nie mają lepiej - w lecznicy przy ul. Skłodowskiej muszą oczekiwać do kardiologa już ponad 230 dni. Z kolei dostęp do alergologa - zarówno do dziecięcego jaki i dla dorosłych - będzie możliwy po ponad 135 dniach oczekiwania. W Bydgoszczy najtrudniej dostać się do okulisty. W szpitalu Biziela dorośli czekają na wizytę 200 dni, a dzieci 220. W innych poradniach miejsc na ten rok nie ma już w ogóle. Niechlubny rekord w Zachodniopomorskiem bije oddział chirurgii naczyniowej szpitala w Koszalinie. Na zabieg usunięcia żylaków z nóg w przypadkach stabilnych trzeba czekać 1244 dni, czyli prawie 3,5 roku. Powód jest ten sam, co w wielu innych placówkach - brakuje specjalistów, bo zabiegi wykonuje tylko trzech lekarzy na oddziale. Rocznie wykonują ponad 500 zabiegów, ale 90 procent z nich dotyczy nagłych, zagrażających życiu przypadków. Z podobnym problemem boryka się Wojskowy Instytut Medyczny przy Szaserów w Warszawie. Przyszpitalna poradnia ortopedyczna przyjmuje właściwie wyłącznie pacjentów ze szpitalnego oddziału urazowego. Dlatego pacjenci, którzy chcą się zapisać się na wizytę "z ulicy", właściwie nie mają szans. Nie zapisujemy już na ten rok - mówi nam dr Piotr Dąbrowiecki. Mamy taki kontrakt, jaki mamy, i musimy większość środków zablokować na pacjentów kierowanych do kontroli po leczeniu w naszej urazówce - dodaje. Mariusz Piekarski