Były wicepremier jest obrońcą dziennikarza, który wczoraj próbował popełnić samobójstwo w warszawskim kościele św. Stanisława Kostki. - Wniosek dotyczyłby uznania za niezgodną z Konstytucją takiej sytuacji, gdy sąd pierwszej instancji nie stosuje aresztu, a drugiej stosuje areszt - wyjaśnił . - W tej chwili w sensie prawnym nie służy nam środek odwoławczy w postaci sądu drugiej instancji, co w naszym przekonaniu nie jest zgodne z ustawą zasadniczą - dodał. O tym, że Wojciech S. trafi do aresztu, zdecydował wczoraj warszawski sąd. Prokuratura zarzuca mu, że od grudnia 2006 roku do stycznia 2007, powołując się na kontakty w komisji weryfikacyjnej WSI, oferował byłym oficerom pozytywną weryfikację w zamian za łapówkę. Jak ujawnił w programie "Kwadrans po ósmej" dziennikarz "Gazety Polskiej" Leszek Misiak, wczorajsza próba samobójcza S. nie była pierwszą. W maju zatrzymała go ABW. W izbie zatrzymań S. miał uderzyć przegubem dłoni w twardy blat stołu. O samobójstwie mówił również później. - W maju powiedział, że mi przekaże list z prośbą, żebym go dał jego rodzinie i że sobie odbierze życie. Ja wtedy go od tego odwiodłem - dodał Misiak.