Jarosław Kaczyński podczas piątkowego przesłuchania przez komisję ds. Pegasusa dopytywany był, czy systemem inwigilowano tylko szpiegów i gangsterów. Odpowiedział, że także osoby, które dopuszczały się przestępstw. - Wspominano o rzekomo inwigilowanym, bo ja tego nie wiem, Romanie Giertychu. Tam chodziło o nadużycia różnego rodzaju, m.in. vatowskie - powiedział szef PiS. Do słów Kaczyńskiego odniósł się wieczorem na platformie X Roman Giertych. "Niby ci Jarku dobrze na komisji poszło, a zostaniesz za ten występ skazany. Teza, jakobym popełniał przestępstwa vatowskie jest o tyle zdumiewająca, że nawet twoja totalnie upolityczniona prokuratura tego nigdy nie twierdziła. Skąd to wziąłeś?" - zapytał poseł KO. Zapowiedział też, że w przyszłym tygodniu skieruje akt oskarżenia wobec Kaczyńskiego "z art. 212 par. 2 kk wraz z wnioskiem o uchylenie immunitetu". Wspomniany przepis dotyczy zniesławienia. Kaczyński odpowiada Giertychowi. "Pytanie, dlaczego był zatrzymywany" O wpis Giertycha zapytano Kaczyńskiego tuż po zakończeniu przesłuchania. - To pytanie, dlaczego był zatrzymywany i dlaczego zwolniono go ze względu na bardzo wysokie ciśnienie. Mi w życiu zdarzało się wyższe, niestety. Ale może dlatego, że jestem dużo starszy - odparł prezes PiS. Prawdopodobnie Kaczyński odnosił się do zatrzymania Giertycha przez CBA w 2020 r. Chodzi o sprawę podejrzenia działania w grupie, która doprowadziła do wyprowadzenia ponad 90 mln zł ze spółki deweloperskiej. Podczas przeszukania jego domu Giertych miał zasłabnąć w łazience w obecności funkcjonariusza. Biegli po zbadaniu adwokata uznali, że z uwagi na stan zdrowia nie można go aresztować. Jarosław Kaczyński przed komisją ds. Pegasusa Piątkowe przesłuchanie Jarosława Kaczyńskiego przez komisję ds. systemu Pegasus miało niespokojny przebieg. Najpierw prezes PiS się spóźnił, dlatego rozpoczęło się z kilkuminutowym opóźnieniem, później były wicepremier ds. bezpieczeństwa rozpoczął dyskusję na temat artykułu 11e Ustawy o komisjach śledczych. Kaczyński na początku stwierdził, że nie będzie mógł powiedzieć wszystkiego, bo nie posiada specjalnego zezwolenia od premiera Donalda Tuska. Argumentował przy tym, że "osoba przesłuchiwana nie może ujawnić tajemnic klauzulowanych, tzn. tajne i ściśle tajne". Do dyskusji w pewnym momencie włączył się także poseł Koalicji Obywatelskiej Witold Zembaczyński. Kaczyński prosił, by polityk "używał form sejmowych" względem kogoś. - Państwo ich używają, a pan nie. A pan jest znany z różnych rzeczy - zwrócił się szef PiS bezpośrednio do Zembaczyńskiego, bo ten mówił o liderze Zjednoczonej Prawicy jako o "świadku". - Ma pan napisane na kartce "świadek" - wciął się Zembaczyński, na co przesłuchiwany nie pozostał dłużny. - Jeśli ktoś jest w stanie zrujnować nawet naleśnikarnię, to naprawdę... - zripostował. Wówczas Sroka rzuciła: - Nie róbcie szopki. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!