Tymi słowami Giertych skomentował doniesienia na temat ewentualnego udziału Jana Rokity w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Premier spotkał się rano z Andrzejem Lepperem, a po południu z drugim wicepremierem Romanem Giertychem. Jak zapewnił Giertych było to rutynowe spotkanie i nie ma w tym żadnej sensacji. W kontekście zapowiedzianego przez premiera przeglądu resortów lider LPR powiedział, że nie wie, czy lub Samoobrona szykują zmiany wśród ministrów, ale - jak zaznaczył - LPR tego nie planuje. - Jeżeli doszłoby do jakiejś zmiany w rządzie, to najpierw trzeba przedstawić koncepcję zmiany w Sejmie, dlatego, że rząd musi się opierać o określoną większość. W tej chwili wydaje mi się, że nie ma innej większości niż obecnie funkcjonująca - mówił. Po południu Giertych spotkał się także z prezydentem. Giertych powiedział, że rozmowa dotyczyła spraw bieżących, ale nie miała związku z ostatnimi publikacjami o Młodzieży Wszechpolskiej. Dodał, że "rozmawiano m.in. o Radzie podręcznikowej przy prezydencie, która miałaby opiniować podręczniki szkolne do historii i języka polskiego". Jego zdaniem było to spotkanie w bardzo dobrej atmosferze. - Wszystko w kontekście bardzo dobrej współpracy, jaka jest między partiami koalicyjnymi - powiedział. Rano premier spotkał się także z . Rozmawiano o "wytrwaniu" koalicji do końca kadencji parlamentu, czyli do 2009 roku. - Przede wszystkim rozmawialiśmy o tym, że chcemy wytrwać do końca w koalicji i nie ma żadnych powodów mówić o tym, że ta koalicja do 2009 roku nie przetrwa. Jesień 2009 - o tym była rozmowa - zaznaczył szef na konferencji prasowej. Jego zdaniem, pozycja wicepremiera, lidera w rządzie "jest niezagrożona". Natomiast odnosząc się do ewentualnego powrotu do rządu, szef Samoobrony ocenił, że były premier "nadaje się na każde stanowisko, poza stanowiskami specjalistycznymi, jak resort rolnictwa, czy zdrowia". - Resort rolnictwa jest zajęty, tu nie ma miejsca - podkreślił .