- Mam nadzieję, że MSZ już interweniuje - mówi lider LPR. Departament Stanu USA oświadcza, że Hillas nie domaga się dymisji wicepremiera Romana Giertycha. Spotkanie Jesienia z Hillasem odbyło się po tym jak Giertych, jako lider LPR, oświadczył, że domaga się przeprowadzenia w Sejmie debaty o skutkach wojny w Iraku dla ludności cywilnej. Wicepremier chciał się dowiedzieć, ile niewinnych ofiar zginęło w ciągu trzech ostatnich lat. Jak podały "Fakty", Jesień sporządził notatkę ze spotkania z Hillasem. Napisał w niej, że wypowiedź Giertycha o Iraku wzbudziła zaniepokojenie w Waszyngtonie. "KH (Kenneth Hillas) podkreślił, że dotychczasowy brak reakcji ze strony wynika z próby racjonalizowania wydarzeń i wypowiedzi na scenie politycznej. Jednak zaznaczył, że gdyby wicepremier rządu np. w Niemczech, Francji, czy Danii wypowiedział takie słowa, zostałby odwołany" - napisał Jesień w notatce. Według niego, Hillas powiedział, że ambasador USA Victor Ashe będzie chciał poruszyć ten temat podczas najbliższego spotkania z premierem . Prośba o spotkanie została już skierowana do polskiego resortu spraw zagranicznych. - Mogę potwierdzić, że pan Hillas spotkał się z panem Leszkiem Jesieniem. Sprawa wypowiedzi wicepremiera Giertycha stanowiła tylko fragment ich rozmowy. Pan Hillas nie powiedział, że pan Giertych musi odejść. Byłoby to niewłaściwym przedstawieniem treści rozmowy - powiedział w poniedziałek rzecznik prasowy ds. europejskich w Departamencie Stanu Chase Beamer. Zapytany, czy podziela opinię Hillasa, że gdyby wicepremier we Francji i Niemczech wypowiedział takie słowa (jak Giertych), zostałby odwołany, Beamer odpowiedział: Niech rządy Niemiec i Francji same odniosą się do tego. Dodał, że rozmowa między Jesieniem a Hillasem miała charakter poufny i mieliśmy oczywiście nadzieję, że jej treść pozostanie poufna. Notatka Jesienia trafiła do kilku ministrów, w tym do Giertycha - podały "Fakty". Napisał on w tej sprawie list do minister spraw zagranicznych , domagając się wyjaśnień. "Z notatki wynika niedopuszczalna w moim przekonaniu ingerencja Stanów Zjednoczonych w wewnętrzne sprawy Rzeczpospolitej Polskiej oraz naruszenie ogólnych zasad wolności debaty publicznej w naszym kraju" - napisał Giertych w liście do Fotygi. Według wicepremiera, praktyka Hillasa przypomina najgorsze czasy uzależnienia polskiej polityki od obcych mocarstw. Giertych powiedział, że nie wyobraża sobie, aby polski rząd nie interweniował w sprawie rozmowy Jesienia z wiceambasadorem USA w Polsce. Wicepremier wyraził nadzieję, że już interweniuje. Jeden z dyplomatów Departamentu Stanu zasugerował, że ujawnienie treści notatki mediom jest wynikiem rozgrywki personalnej w polskim rządzie. - Możemy przypuszczać, że Giertych szuka (dla swoich ludzi) stanowiska w kancelarii premiera. Słyszałem pogłoski, że pan Jesień miałby odejść, więc wydaje się, że ktoś z jego gabinetu użył ujawnienia notatki jako okazji do uderzenia w Giertycha. To są jednak tylko moje podejrzenia - powiedział ten dyplomata proszący o zachowanie anonimowości. Jak podkreślił Giertych, od lat był orędownikiem przyjaźni polsko- amerykańskiej, ale od początku także krytykował amerykańską interwencję w Iraku. - Tego zdania nie zmienię. Domagaliśmy się debaty w sprawie tej interwencji i nadal się domagamy - dodał. Jak podały "Fakty", list Giertycha do Fotygi miał trafić również do premiera i prezydenta. Zarówno premier Jarosław Kaczyński, jak i prezydent powiedzieli w poniedziałek, że taki list do nich nie dotarł. - Oczywiście pan premier Giertych może się jednym podobać, innym zgoła nie, ale czy on jest wicepremierem i ministrem edukacji, czy nie, zależy wyłącznie od władz polskich - powiedział prezydent dziennikarzom na pokładzie samolotu, którym wracał z Wilna. Rzecznik rządu Jan Dziedziczak potwierdził, że Hillas rozmawiał z Jesieniem. Rzecznik zaznaczył, że premier odbiera słowa wiceambasadora jako wypowiedź osobistą, "która - rzecz jasna - nie będzie miała wpływu na politykę kadrową rządu". Natomiast rzecznik MSZ Andrzej Sadoś, pytany o list Giertycha do Fotygi, powiedział, że wymiana korespondencji "to sprawa między nadawcą a odbiorcą".