We Wrocławiu, Katowicach, Gdańsku, Kielcach i w Łodzi na wiecach poparcia dla ministra edukacji Romana Giertycha zebrali się młodzi ludzie. Natomiast w Warszawie i Białymstoku protestowano przeciwko Giertychowi. Tylko na Śląsku do szło do konfrontacji z przeciwnikami nowo mianowanego ministra. Interweniowała policja. Śląska konfrontacja Najwięcej sympatyków Giertycha wyszło na ulice w Katowicach. Demonstracja około setki młodych ludzi rozpoczęła się w południe na katowickim Rynku. Jej uczestnicy mieli ze sobą m.in. transparenty: "Minister edukacji ma 100 proc. racji", "Wolna szkoła od przemocy" oraz "Stop lewackiej indoktrynacji". - Demonstrujemy, bo chcemy żeby polska szkoła była wolna od przemocy, od narkotyków, a premier Giertych w tym kierunku działania podejmie - powiedział przedstawiciel organizującego demonstrację Ruchu na Rzecz Przywrócenia Autorytetu Szkoły, Dariusz Polniak. W tym samym czasie, kilkaset metrów dalej - na Placu Wolności, swój happening zorganizowali Zieloni 2004. Przywieźli m.in. ze sobą wózek podpisany "Wyższa Szkoła im. Wojciecha Wierzejskiego", w którym siedział manekin z zaklejonymi taśmą ustami ubrany w koszulkę z napisem "Jestem dobrze wychowany". - Nasza akcja happeningowa ma uświadomić niektóre absurdalne wypowiedzi przedstawicieli Ligi Polskich Rodzin. Ludzie jeszcze nie mają świadomości, że powoli zaczyna być ograniczana ich wolność. Nasz wózek to ilustracja pomysłu, według którego obecny minister edukacji chce poprowadzić Polskę - powiedział Adrian Kołodziejczyk z Zielonych. Sympatycy Giertycha starli się z uczestnikami happeningu przeciwników ministra. Doszło do wymiany zdań oraz przepychanki po tym, gdy kilku ubranych na czarno młodych ludzi usiłowało wyrywać i niszczyć plakaty Zielonych, przeciwników ministra. Szybko interweniowała policja. - Dwie osoby, które dokonały zniszczeń transparentów, zostały zatrzymane i przewiezione na komisariat; kilkanaście innych, które w sposób agresywny zachowywały się wobec uczestników demonstracji na placu Wolności, zostało spisanych i zwolnionych do domu? ? poinformował dziennikarzy po zakończeniu policyjnej interwencji nadkomisarz Sławomir Grala z katowickiej policji. "Mało nas" Wrocławska pikieta zebrała się pod Urzędem Wojewódzkim. Demonstranci przynieśli ze sobą transparenty, na których można było przeczytać m. in. takie hasła: "Roman to jest men" i "Giertych minister - Yes! Yes! Yes!", oraz "Polska szkoła nie chce zioła". Rafał Orszak z Ligi Polskich Rodzin przeciwników wicepremiera nazwał "mięsem armatnim środowisk lewicowych". - Te wszystkie protesty nie są spontaniczne, to są manifestacje sterowane przez środowiska anarchistyczne, lewackie i te, o których mówił Wojciech Wierzejski. Ci studenci, którzy być może pojawiają się na demonstracjach, to mięso armatnie tych organizacji - mówił do zgromadzonych Orszak. Polityk pytał, jak to możliwe, że protesty przeciw Giertychowi zaczęły się w dniu ogłoszenia jego nominacji, gdy "nawet nie zdążył wejść do swojego gabinetu". Orszak przyznał jednak, że spodziewał się, że przybędzie kilkakrotnie więcej ludzi. Odbywająca się kilka dni temu we Wrocławiu manifestacja przeciwników Giertycha zgromadziła tysiąc osób. Polityk LPR tłumaczy to tak, że w Polsce łatwiej skrzyknąć ludzi przeciwko czemuś, niż za czymś. "Nauczyciele za Giertychem" Kilkudziesięciu łodzian także manifestowało swoje poparcie dla ministra. Obecny na wiecu wiceminister edukacji Mirosław Orzechowski podkreślił, że w minionym tygodniu spotykał się ze środowiskiem nauczycielskim i wie, że te akcje polityczne protesty przeciwko ministrowi, które są uprawiane po to, żeby do głosu doszły organizacje, które schodzą z polskiej sceny politycznej, nie mają poparcia w polskiej oświacie. - Wszystkie kroki, które Roman Giertych przeprowadził w pierwszych dniach swojego urzędowania, nie zostaną zmienione. Będziemy bronić polskiej szkoły, żeby nie zostały z niej wyparte wartości polskie i narodowe - mówił do zgromadzonych Orzechowski, którego słowa uczestnicy wiecu przyjęli oklaskami. Przez pól godziny przy ul. Piotrkowskiej swoje poparcie dla działań nowego ministra edukacji, czyli - jak mówili uczestnicy - walki z pornografią, przemocą i narkotykami w szkole demonstrowali działacze i sympatycy LPR, Młodzieży Wszechpolskiej, studenci, uczniowie i nauczyciele, którzy przyjechali z kilku miast regionu łódzkiego. - Wierzę, że Roman Giertych, który nie wstydzi się przyznać do tego, że jest katolikiem, że jest Polakiem, jest osobą, która będzie w stanie uleczyć polską szkołę z wszelkich patologii - mówił Dominik Lang ze Stowarzyszenia na Rzecz Dobrej Szkoły. "Precz z Giertychem" Przeciwstawne hasło - "Roman Giertych musi odejść" można było z kolei usłyszeć w Warszawie na demonstracji Inicjatywy Uczniowskiej przeciwko ministrowi edukacji. Protest - jak podkreślali organizatorzy demonstracji - miał równocześnie charakter antyfaszystowski, bowiem - ich zdaniem - sama osoba Giertycha ośmiela środowiska neonazistowskie do działań. Jak powiedział jeden z jego organizatorów, protest miał związek z brutalnym napadem na warszawskim Powiślu na działacza ruchu anarchistycznego. Według niego, napadnięty jest jedną z osób, których dane osobowe znalazły się na stronie internetowej firmowanej przez organizację Krew i Honor. Jak podawały media, członkowie jej polskiego oddziału od stycznia prowadzą akcję "redwatch", czyli "tropienia czerwonych" - wpisują na stronę dane osobowe swoich wrogów, najczęściej przedstawicieli środowisk anarchistycznych, antyfaszystowskich, feministycznych i gejowskich. Pod hasłami "Precz z Giertychem" i "Wolność słowa w wolnej Polsce" protestowali w centrum Białegostoku młodzi ludzie z organizacji anarchistycznych. Manifestacji przyglądali się z boku m.in. działacze Młodzieży Wszechpolskiej.