"Mam oczekiwanie, żeby akta tego postępowania nie zostały przekazane do szefostwa prokuratury. To jest moje tak naprawdę jedyne dzisiejsze oczekiwanie" - powiedział dziennikarzom mec. Giertych. Dodał, że liczy na niezależne śledztwo. Birgfellner nie odpowiadał na pytania dziennikarzy. Drugi z pełnomocników Birgfellnera mec. Jacek Dubois oceniał wcześniej, że środowe przesłuchanie może potrwać ok. 6-7 godzin, ponieważ - jak wyjaśniał - pytania będą zadawać zarówno prokurator, jak i pełnomocnicy austriackiego przedsiębiorcy. Birgfellner zeznawał już przez ponad sześć godzin w warszawskiej prokuraturze okręgowej w poniedziałek. Austriak jest wzywany w związku z zawiadomieniem o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, które pod koniec stycznia złożył w prokuraturze mec. Dubois. Według mecenasa, doszło do popełnienia oszustwa na kwotę kilku mln zł. Przed tygodniem prokuratura podała informację, że zapoznaje się z zawiadomieniem i prowadzi czynności sprawdzające. Mec. Dubois wyrażał przekonanie, że w sprawie zostanie wszczęte śledztwo. "Liczymy, że w tej sprawie zapadnie szybkie i zgodne z regułami procesu karnego rozstrzygnięcie" - mówił. Plany budowy biurowców Przed dwoma tygodniami "Gazeta Wyborcza" opublikowała zapisy i nagrania rozmowy z lipca 2018 r. m.in. prezesa PiS z Birgfellnerem, która dotyczy planów budowy w Warszawie dwóch wieżowców przez powiązaną ze środowiskiem PiS spółkę Srebrna. Zawiadomienie złożone w sprawie dotyczy braku zapłaty za złożone biznesmenowi zlecenie związane z przygotowaniami do inwestycji. W środę "GW" opublikowała pełnomocnictwo, którego spółka Srebrna udzieliła Birgfellnerowi do prowadzenia w jej imieniu projektu dwu wież w Warszawie. Jak podaje dziennik, pełnomocnictwo wystawiono 6 czerwca 2017 r. Podpisali je członkowie zarządu spółki Srebrna: prezes Małgorzata Kujda, Janina Goss i Jacek Cieślikowski. Dziennik napisał, że pełnomocnictwo, które upoważnia Birgfellnera do prowadzenia prac, ma charakter "zobowiązującej umowy", choć nie jest w nim określona kwota honorarium. "To przeczy związanemu z taśmami Kaczyńskiego przekazowi obozu władzy, że prezes PiS <chętnie zapłaci> Austriakowi, ale nie ma umowy, faktur, rachunków" - oceniła "GW". W wywiadzie dla PAP prezes PiS Jarosław Kaczyński, odnosząc się do rozmów z austriackim biznesmenem i publikacji mediów na ten temat podkreślił: "Nie powiedziałem nic o rzeczach, które mogłyby być przeciwko mnie wykorzystane". "Według mnie to nawet nie był kapiszon, jeśli już, to przemokły" - dodał. "Ten pan żądał pieniędzy za prace, które były nieudokumentowane w żaden sposób. Jego żądanie można streścić do tego, że miałbym zmusić radę nadzorczą i zarząd spółki Srebrna, żeby wbrew prawu, wbrew ustawie o rachunkowości wypłaciły mu pieniądze, czego nie chciałem, ani nie mogłem zrobić. Żadne z tych ciał nie uległoby podobnym żądaniom" - zaznaczył Kaczyński.