Generał nazwał "kuriozalną" sytuację, w której żołnierze salutują przed rzecznikiem MON Bartłomiejem Misiewiczem. Ocenił również, że jeśli żołnierze składają meldunki Misiewiczowi, to świadczy to o tym, iż "armię drąży choroba poddaństwa albo pogardy dla samych siebie". "Ja bym sobie nigdy na to nie pozwolił, żeby panu Misiewiczowi, który jest rzecznikiem prasowym, chodzić i meldować jako dowódca wojsk lądowych czy dowódca dywizji. Dla mnie to jest nie do przyjęcia" - dodał. "Skoro oczekuje się od żołnierzy, że będą składali meldunki Misiewiczowi, to znaczy, że łamie im się kręgosłup i armia stała się narzędziem w ręku polityków, którzy się po prostu armią bawią" - kontynuował. Pytany o samego Misiewicza, generał powiedział, że "w armii Misiewicz na pewno nadawałby się do pracy w kuchni".