Rzecznik prokuratury wojskowej płk Zbigniew Rzepa zapewniał na początku, że śledczy w ogóle nie znaleźli kadrów z rozmawiającymi gen. Błasikiem i kpt. Protasiukiem. Te słowa zdementował kpt. Marcin Marsjan, mówiąc, że rozmowa była, ale z pewnością nie możemy mówić o kłótni. Jeszcze 10 marca prokurator generalny Andrzej Seremet w Kontrwywiadzie RMF FM zapewniał, że "prokuratorzy nie natrafili na obraz, który zawierałby kadr, dokumentujący takie zdarzenie (odpowiedź na pytanie o kłótnię generała Błasika z kapitanem Protasiukiem - przyp. red.). Zdarzenie, w którym te dwie osoby, o których mowa, przynajmniej stałyby naprzeciwko siebie i rozmawiały" (przeczytaj cały artykuł). 29 kwietnia mecenas Andrzej Werniewicz, pełnomocnik żon pilotów Tu-154, powiedział RMF FM, że na pewno doszło do takiej rozmowy i "na pewno nie była to rozmowa przyjemna dla pana Protasiuka". Ostatecznie płk Rzepa podtrzymał swoją wersję, twierdząc, że nie znaleziono filmu, który pokazywałby rozmowę między generałem Błasikiem a kapitanem Protasiukiem. Tymczasem nagranie z monitoringu na warszawskim Okęciu jest, ale słaba jakość stała się przyczyną wielu rozbieżności w dotychczasowych wypowiedziach wojskowych prokuratorów badających smoleńską katastrofę - informuje "Wprost". Jak ustalił tygodnik, film pokazuje dwie mijające się osoby, które przystają na krótką chwilę, by zamienić kilka słów. Osoby, które widać na nagraniu z 10 kwietnia to prawie na pewno gen. Błasik i kpt. Protasiuk, choć i w tej sprawie nie ma stuprocentowej pewności. Bardzo trudno będzie odczytać słowa z ruchu warg zarejestrowanych na taśmach osób. Prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy, jak wyglądała ta rozmowa - ujawnia "Wprost" osoba, która zna zawartość taśm. Mecenas Andrzej Werniewicz powiedział w rozmowie z Konradem Piaseckim (cały wywiad znajdziesz TUTAJ), że "na podstawie okoliczności, które miały miejsce po tej rozmowie, można sądzić, że rozmowa ta dotyczyła kwestii, czy dojdzie do wylotu i lądowania w Smoleńsku".