Wiadomo tylko, że nastąpi to w środę, w Warszawie, w obecności Condoleezzy Rice. Wczoraj trwały gorączkowe konsultacje, jak ma wyglądać ta uroczystość. Prezydent i rząd kłócą się m.in. o miejsce ceremonii. Belweder, gdzie gospodarzem jest prezydent? Czy też pałacyk MSZ przy ul. Foksal, jak chce rząd? Na tym nie koniec problemów. Kwestią sporną jest też, czy przemówi Lech Kaczyński - ujawnia "Dziennik". Jak będzie ostatecznie, ma się okazać dziś. "Na 99 proc. podpisanie będzie w pałacyku" - mówiono wczoraj po południu w kancelarii premiera. "Nie wyobrażamy sobie tego" - odpowiadali współpracownicy prezydenta. Niewykluczone, że ostateczne decyzje zapadną na najwyższym szczeblu. Jak dowiedział się "Dziennik", Lech Kaczyński chce jeszcze dziś spotkać się z Donaldem Tuskiem m.in. w tej sprawie. Sekretarz stanu USA Condoleezza Rice przyleci do Polski we wtorek po południu, razem z szefem MSZ Radosławem Sikorskim, prosto z Brukseli, ze szczytu ministrów spraw zagranicznych NATO w sprawie Gruzji. I tego dnia przyjmie ją na uroczystej kolacji premier Tusk. W środę amerykańska sekretarz stanu będzie gościć na śniadaniu w Pałacu Prezydenckim. Spotka się też najpewniej z marszałkiem Sejmu. Planowane są również ostatnie konsultacje w MSZ. I co dalej? Jak ustalił "Dziennik", strona rządowa planuje, by ostateczne sfinalizowanie umowy w świetle kamer odbyło się w pałacyku MSZ przy ulicy Foksal. Dlaczego? Wytłumaczenie jest proste: umowy międzypaństwowe podpisują szefowie dyplomacji. A pałacyk jest najbardziej reprezentacyjnym budynkiem MSZ. Tyle, że umowa o tarczy ma zupełnie wyjątkowe znaczenie, a prezydent, jako jej główny orędownik, czuje się ojcem tego sukcesu. Co prawda jeszcze niedawno Lech Kaczyński zapewniał, że może się nawet zrzec swojego udziału w tym sukcesie, byle tarcza była, ale dziś jego współpracownicy tego sobie nie wyobrażają. "Tarcza już jest, więc nie ma powodu, by negować to, jak wiele w tej sprawie zdziałał prezydent" - mówił wczoraj przed południem jeden z nich. I podkreślał: "Pałac oczekuje, że podpisanie umowy nastąpi w Belwederze, tak by prezydent był gospodarzem uroczystości". Współpracownicy prezydenta nie mieli też wątpliwości: prezydent musi przemówić. "To jest właśnie jeszcze do ustalenia, ale to by dziwnie wyglądało" - mówiono jednak jeszcze wczoraj wieczorem w MSZ. I nie kryto obaw: "Prezydent, podkreślając, że jest ojcem tego sukcesu, z pewnością będzie robił sugestie, że ten sukces to efekt jego nacisków na rząd. Co oczywiście jest nieprawdą" - mówi jeden z dyplomatów. O zabranie głosu nie musi martwić się premier Tusk. To on bowiem, jak ustalono, będzie wspólnie z Condoleezzą Rice ogłaszał towarzyszącą umowie o bazie tarczy antyrakietowej deklarację polityczną. Więcej o tej sprawie na łamach dzisiejszego "Dziennika".