Gdzie jest okręt podwodny ORP „Orzeł”?
Stocznia Marynarki Wojennej nie zakończyła w terminie remontu okrętu podwodnego ORP „Orzeł”, chociaż kara za każdy dzień zwłoki wynosi prawdopodobnie około 138 tysięcy złotych. Jak się jednak okazuje, SMW nie będzie musiała jej płacić, chociaż pobyt okrętu na stoczni przedłużył się prawie o rok.
Wiedząc o opóźnieniu w remoncie okrętu ORP "Orzeł" jeszcze 26 listopada br. zwróciliśmy się do Komendy Portu Wojennego w Gdyni o wyjaśnienie: "Czy to prawda, że SMW nie dotrzymała terminu oddania Orła, który wyznaczono na 13 listopada br. i teraz Stocznia MW musi płacić kary?"
Odesłano nas jednak do rzecznika 3. Flotylli Okrętów kmdr ppor. Radosława Piocha, który 9 grudnia br. wyjaśnił nam, że: "Termin zakończenia prac remontowych ORP Orzeł został wyznaczony na dzień 13.11.2015 roku. Jednakże podczas przygotowań do prób zdawczo-odbiorczych pojawiły się niesprawności, których pierwotne zobowiązanie nie obejmowało, uniemożliwiające finalizację umowy.
W związku z powyższym, w celu umożliwienia zakończenia remontu, wykonawca zaproponował wykonanie dodatkowych prac przy jednoczesnym wydłużeniu terminu o czas niezbędny na ich realizację i przeprowadzenie prób końcowych. Informacja o braku możliwości bezpiecznego wydokowania okrętu i odbycia prób oraz konieczności dokonania przedmiotowego usprawnienia została potwierdzona przez specjalistów Dywizjonu Okrętów Podwodnych. W związku z powyższym obecnie jest rozpatrywana propozycja zmiany terminu zakończenia całego remontu."
Rzeczywistość jest jednak bardziej skomplikowana, ponieważ zgodnie z oficjalnym komunikatem SMW z czerwca 2014 r. "Całość prac realizowana będzie w dwóch etapach i potrwa do 30 marca 2015 r.".
Coś się więc wydarzyło w tym okresie, co spowodowało, że bardzo potrzebny polskim siłom morskim okręt musiał pozostać na stoczni prawie rok dłużej ("Zgodnie z deklaracją wykonawcy zakończenie prac w pełnym zakresie ma nastąpić do dnia 29.02.2016 r." - rzecznik 3. FO).
Określenie zakresu prac wykonywanych na ORP "Orzeł" przez dziennikarzy jest praktycznie niemożliwe. Sprawa, która powinna być bardzo prosta - a więc zrealizowanie umowy podpisanej z SMW 19 lutego 2014 r. w miarę upływu czasu rozbudowywała się bowiem o nowe kontrakty, których zawarto prawdopodobnie aż pięć (z czego dwa miały nie zostać jeszcze zakończone).
Z oficjalnych informacji nie można też określić, jakie prace rzeczywiście były wykonywane. Zgodnie z logiką tak długi czas remontu mógł wskazywać, że prace dotyczyły również modernizacji systemów elektronicznych. Zapytaliśmy się więc, czy tak było rzeczywiście, a jeżeli tak, to "kto wykonywał tą modernizację oraz według jakich założeń".
Rzecznik 3. FO odpowiedział jedynie: "Remont ORP Orzeł rozpoczął się w czerwcu 2014 roku i obejmował naprawę dokową oraz wymianę baterii". Z komunikatu SMW z czerwca 2014 r. wiadomo było jednak, że dodatkowo "...na zamówienie KPW przeprowadzona zostanie naprawa i konserwacja poszycia kadłuba oraz remont wybranych urządzeń i mechanizmów okrętowych". Z wiadomości prasowych wynikało również, że dojdzie do wymiany protektorów cynkowych (należących do systemu antykorozyjnego), okręt otrzyma nowe urządzenia sterowe, zostaną oczyszczone i poddane konserwacji zbiorniki denne oraz zawory oraz w razie konieczności - remont śruby i linii wału. Nieoficjalnie wiemy również, że przy odbiorze okrętu stoczniowcy wykryli niesprawności, w odniesieniu do których wykonanie napraw było konieczne, a których podwodnicy wcześniej nie zgłosili.
W międzyczasie doszło jeszcze do wypadku, który spowodował, że zakres prac stoczniowych, jeszcze bardziej się powiększył. Podskoczyły również koszty.
Sprawa wydała się 3 czerwca 2015 r., gdy Komenda Portu Wojennego rozpoczęła postępowanie (68/KPW/STO2015) na przeprowadzenie "Naprawy awaryjnej na ORP "Orzeł" (naprawa urządzeń cumowniczych)". Przetarg wygrała "Stocznia Marynarki Wojennej S.A. w upadłości likwidacyjnej", z uzasadnieniem, że była to "jedyna oferta w postępowaniu (spełnia warunki zamawiającego)". 25 czerwca br. KPW Gdynia podpisała z SMW umowę za 590 000 zł brutto.
Teoretycznie wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że do awarii doszło w czasie remontu okrętu podwodnego ORP "Orzeł" w Stoczni Marynarki Wojennej i to remontu trwającego od 12 miesięcy (od czerwca 2014 r.). Zwróciliśmy się do 3.FO z zapytaniem: "Czy Orzeł rzeczywiście doznał uszkodzeń podczas schodzenia z doku w czasie remontu? Ile kosztowała naprawa..... i kto za to zapłacił?"
Odmówiono nam jednak wyjaśnień zastrzegając: "Dla dobra prowadzonego postępowania, na tym etapie, nie jest to informacja przeznaczona do upublicznienia. Jednocześnie pragnę nadmienić, iż przedmiotowa informacja jest informacją wrażliwą i ujawnienie jej mogłoby narazić na szwank obronność Państwa".
Poprosiliśmy 3.FO o uściślenie: "Co jest informacja wrażliwą i ujawnienie czego mogłoby narazić na szwank obronność Państwa. Czy chodzi o fakt wypadku, czy chodzi o winnych wypadku, czy chodzi o to kto za to zapłaci, czy o to co zostało uszkodzone?" jednak 3.FO odpowiedziała tylko: "...sprawa jest badana i dla dobra toczącego się postępowania proszę o pominięcie informacji o zaistniałem sytuacji na terenie Stoczni MW w publikacji, którą Pan przygotowuje".
Ze względu na tą prośbę nie możemy opublikować, co się rzeczywiście stało i dlatego na razie wiadomo jedynie, że do wypadku doszło, że trwa dochodzenie i że zapłaci za to KPW. Na szczęście nikt nie został ranny. Wiemy częściowo, co zostało uszkodzone z opublikowanego przez KPW jednego z dwóch wykazów prac naprawczych. Wynika z niego, że w czasie wypadku uszkodzono:
- półkluzę rufową lewej burty ("wyrwana z pokładu półkluza z elementem konstrukcji mocowania. Pogięte, popękane wzmocnienia konstrukcyjne i poszycie kadłuba lekkiego. Wygięta falszburta");
- półkluzę dziobową lewej burty ("Urwane zawiasy półkluzy i elementu konstrukcyjnego kadłuba lekkiego");
- polery - 3 komplety ("Pogięte, pourywane polery, odkształcone gniazda polerów").
Stocznia Marynarki Wojennej zwróciła się również do Komendy Portu Wojennego "...z prośbą o wprowadzenie w załączniku nr 1 do WTT - Wykaz Prac Naprawczych dodatkowego pkt. nr 4 - Postój jednostki w zakładzie remontowym" (przypomnijmy, że Wykaz Prac Naprawczych to najczęściej lista czynności, za które trzeba zapłacić).
Jeżeli tak było i w tym przypadku, to oznacza, że SMW chciała również opłaty za postój okrętu. Na szczęście odpowiedź MW była odmowna: "Zdaniem Użytkownika prośba o wprowadzenie dodatkowego punktu jest nieuzasadniona. Gdyż naprawa urządzeń cumowniczych nie może odbyć się gdzie indziej (brak możliwości przeholowania OP), jednocześnie nie został zakończona napraw dokowa OP 291, a umowa 84/FIN/2015 z SMW S.A. przewiduje takie sytuacje".
Przesunięcie terminu zakończeniu remontu na ORP "Orzeł" nie było spowodowane przez wypadek, ponieważ zgodnie z umową wykonanie naprawy awaryjnej miało się zakończyć w ciągu 28 dni. Coś jednak nie zostało zrobione i umowa zakładała kary dla wykonawcy, która według naszych informacji wynosiła około 138 tysięcy złotych dziennie. Poprosiliśmy rzecznika 3.FO o potwierdzenie tego faktu otrzymując informację, że: "Kary za niedotrzymanie terminu naprawy wynoszą od 0,2 do 0,5% wartości zamówienia za każdy dzień opóźnienia (patrz pkt. 1)". Przy sumie wykazanej na początku prac w 2014 r. (29,456 miliona złotych netto) oznacza to kary w wysokości od 58 do 145 tysięcy złotych netto dziennie.
Do wypłaty kar jednak nie dojdzie, ponieważ podczas przygotowań do prób zdawczo-odbiorczych wykryto na okręcie nieznane wcześniej niesprawności. To właśnie nimi uzasadniono przesunięcie terminu oddania ORP "Orzeł" i rezygnację z ogromnych kar, co argumentowano m.in. opinią "specjalistów Dywizjonu Okrętów Podwodnych".
Poprosiliśmy 3.FO o informację: "kiedy dokładnie wprowadzono aneks do umowy pozwalający na niepłacenie kar za niedotrzymanie terminu?", i otrzymaliśmy odpowiedź: "...Z wykazem niezbędnych prac naprawczych przygotowanym przez Stocznię MW w pierwszej kolejności zapoznaje się Szefostwo Techniki Morskiej i po jego akceptacji możliwe jest podpisanie przedmiotowego aneksu. Aneks został podpisany we wtorek 15 grudnia".
To nagłe pojawienie się niesprawności jest o tyle dziwne, że okręt przed pójściem na remont powinien przejść kontrolę stanu technicznego przez załogę, potwierdzoną później przez stocznię, która powinna przejąć odpowiedzialność za okręt. Jest wprost nieprawdopodobne, by załoga okrętu podwodnego, jak by nie było elita Marynarki Wojennej, nie znała stanu sprawności urządzeń pokładowych.
Zapytaliśmy 3.FO "Czy okręt przed przekazaniem na stocznię przechodził kontrolę stanu technicznego prowadzoną przez załogę a później przez stocznię?" i potwierdzono nam, że "Według wojskowej nomenklatury opracowywana jest dokumentacja techniczna opisująca stan techniczny urządzeń, które podlegają naprawie podczas pobytu okrętu w stoczni. Przed przejściem okrętu na remont stoczniowy załoga ORP "Orzeł" przygotowała tzw. wykaz prac naprawczych".
Sprawa jest ważna, ponieważ termin oddania okrętu przesunięto ostatecznie o 118 dni. Marynarka Wojenna zrezygnowała tym samym z odzyskania od SMW nawet kilkunastu milionów złotych (od 6,844 do 17,110 miliona złotych netto).
Można mieć nadzieję, że ktoś z zewnątrz (spoza MW i SMW) teraz wyjaśni, jakie niespodziewane niesprawności pozwoliły na "podarowanie" tych pieniędzy stoczni i jak szybko zostały one usunięte. Z niepotwierdzonych informacji wiemy bowiem, że już to się stało. Jeżeli to byłoby prawdą, to trudno byłoby zrozumieć, po co jeszcze trzymać okręt do 29 lutego 2016 r. w remoncie.
Ostrożnie ze wskazywaniem winnych
Przed wyjaśnieniem całej sprawy nie wolno zrzucać całej odpowiedzialności na Stocznię Marynarki Wojennej. Wina może być bowiem zarówno po stronie SMW, jak i MW. Należy się teraz zastanowić, czy Marynarka Wojenna postąpiła słusznie zlecając SMW wykonanie tych prac i czy stocznia zrobiła dobrze podpisując umowę. Stocznia Marynarki Wojennej uczciwie wygrała kontrakt dotyczący remontu ORP "Orzeł" oferując 29,456 miliona złotych, gdy wojsko wyceniło prace na 33 miliony złotych.
W postępowaniu brały udział jednak dwie inne firmy (Stocznia Remontowa NAUTA S.A i "Gdańska Stocznia Remontowa"), które oszacowały koszty wykonania robót na wiele więcej (kolejno na 55,2 miliona złotych brutto i 55,6 miliona złotych brutto). Ta zgodność w tej wycenie ze strony konkurencji może wskazywać, że SMW specjalnie zaniżyła ceny planując "odzyskanie" różnicy przez dodatkowe umowy. Ale może to też wynikać z nagle wykrytych przez stocznię niesprawności (co potwierdza ilość zawartych później dodatkowych umów) lub z po prostu: bardzo dobrej organizacji pracy w SMW, wysokiej klasy specjalistów z doświadczenia w remontowaniu okrętów podwodnych i posiadania najlepszej infrastruktury, jaka jest do tego potrzebna.
Trzeba to jednak wyjaśnić, tym bardziej, że opóźnienie w remoncie ORP "Orzeł" zbiegło się z informacją opóźnieniu w realizacji programu budowy okrętu patrolowego ORP "Ślązak". Tymczasem Inspektorat Uzbrojenia i Ministerstwo Obrony Narodowej wskazały Stocznię Marynarki Wojennej do realizacji programu Miecznik i Czapla. Co więcej kierownictwo "morskie" PGZ również zarekomendowało SMW jako najlepszego wykonawcę tych programów. Prawdopodobnie bazując na tej opinii były prezes Zarządu PGZ S.A. Wojciech Dąbrowski poinformował we wrześniu br., że za miesiąc - dwa, "...Polska Grupa Zbrojeniowa przejmie Stocznię Marynarki Wojennej w Gdyni". Przy czym przejęcie ma nastąpić nie poprzez zakup, ale poprzez podwyższenie kapitału PGZ.
Jeżeli opóźnienia w remoncie ORP "Orzeł" i budowie ORP "Ślązak" były rzeczywiście spowodowane przez SMW, to za rekomendacje Inspektoratu Uzbrojenia i "kierownictwa morskiego" spółki PGZ zapłacą pozostałe spółki, które wchodzą w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Ponieważ są to przede wszystkim spółki skarbu państwa, tak naprawdę zapłacimy my wszyscy.
Maksymilian Dura