"Gdzie jest Kierwiński?" Sejm awanturuje się o powodzian. Bez kluczowego ministra
- Minister Kierwiński to taki minister yeti: wszyscy o nim mówią, nikt go nie widział - powiedział z sejmowej mównicy poseł PiS Paweł Hreniak, były wojewoda dolnośląski. W Sejmie trwa debata nad nowelizacją ustawy powodziowej. Na miejscu nie pojawił się minister ds. koordynowania odbudowy terenów popowodziowych - Marcin Kierwiński.
W Sejmie trwa debata nad rządowym projektem ustawy o zmianie ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z usuwaniem skutków powodzi. O tym, że jest potrzeba jej nowelizacji, wielokrotnie mówili politycy. W tym powołany niedawno minister ds. odbudowy po powodzi, Marcin Kierwiński.
Minister wyraził wręcz nadzieję, że procedowanie nowelizacji ustawy powodziowej będzie "bardzo szybkie". - Tam jest bardzo wiele rzeczy, które w prawie musimy zmienić, na przykład możliwość wprowadzenia 100 proc. dotacji dla jednostek samorządu terytorialnego na odbudowę infrastruktury - wskazał w radiu RMF FM.
Jednak w czwartek na sali plenarnej Sejmu się nie pojawił.
Powódź i "minister yeti". "Nikt go nie widział"
- Gdzie jest super minister Kierwiński? - pytał z mównicy sejmowej poseł PiS Paweł Hreniak, były wojewoda dolnośląski. I dodał: - To taki minister yeti - wszyscy o nim mówią, nikt go nie widział. Nie ma go ani tutaj na Wiejskiej, nie ma go również na Dolnym Śląsku. A jak się go spotyka na Dolnym Śląsku, to z wybranymi osobami, tak, żeby nikt nie zadał mu trudnych pytań.
Zadał też dwa dodatkowe pytania: - Druga rzecz, o którą chciałem spytać, to kwestia mostu w Stroniu Śląskim, bo o to prosili mnie mieszkańcy tamtych terenów, Kotliny Kłodzkiej. Kiedy ruszy odbudowa? Ona potrzebuje bezpośredniego wsparcia administracji rządowej.
- Trzecia rzecz dotyka bezpośrednio zapisów ustawy. My jako klub parlamentarny Prawo i Sprawiedliwość składaliśmy wniosek o to, żeby zwiększyć pomoc na odbudowę mieszkań i domów do wartości odtworzeniowej. Dzisiaj realnie można uzyskać kwotę na odbudowę mieszkania i domu na maksymalnie 130 tys. zł. Te 200 tys. zł to jakaś mrzonka, nikt tych kwot przy tych wytycznych nie otrzyma - ocenił poseł.
Dodał, że za kwotę 130 tys. zł nie da się odbudować domu. Wskazał też, że przez to powodzianie będą się dodatkowo zadłużać. - Wpadną w korkociąg długów, z których trudno będzie im wyjść - podsumował.
Problem z wypłatą rządowej pomocy. "Nikt tych pieniędzy nie widział"
Jak pisaliśmy w Interii, wielu powodzian nie otrzymało jeszcze rządowych pieniędzy na remont lub odbudowę domu. W niektórych gminach wypłaty dopiero ruszają.
Emilia, mieszkanka Ołdrzychowic Kłodzkich, mówiła nam: - Była u nas komisja z gminy i panowie budowlańcy, to oni zbierali wnioski o wypłatę zasiłku na odbudowę domu. Do dziś żadnych pieniędzy nie dostaliśmy i nie znam nikogo, kto by je otrzymał. W OPS zasłaniają się procedurami, a my co mamy zrobić?
Do Ośrodka Pomocy Społecznej Gminy Kłodzko wpłynęło ponad tysiąc wniosków o tę pomoc. 170 zostało wysłanych dalej, do urzędu wojewódzkiego, a pozostałe wciąż są weryfikowane. Jak usłyszeliśmy sprawy są trudne i wymagają często wiedzy prawnej, której pracownicy społeczni nie mają.
Rozmawialiśmy też z adwokatem Arturem Rudzińskim, poszkodowanym w powodzi w Głuchołazach - on również pomocy jeszcze nie otrzymał. Powiedział, że są też już osoby, które dostają decyzje odmowne. I będą się od nich odwoływać.