Przywileje, immunitety, tanie kredyty, zniżki - poseł to ma klawe życie. W "Faktach" RMF mówiło niedawno o tanich pożyczkach mieszkaniowych, z jakich chętnie korzystają nasi prawodawcy. Trudno o bardziej opłacalną fuchę niż siedzenie w Sejmie. Regularne kilkunastotysięczne, zasłużone wpływy pozwalają spokojnie patrzeć w przyszłość naszym posłom. Gdyby jednak ten hojnie obdarzający swoich pracowników zakład pracy zwolnił ich, mielibyśmy do czynienia z masowymi bankructwami. Na Warmii i Mazurach pierwszym kandydatem do socjalnej zapomogi byłby Mieczysław Aszkiełowicz z Samoobrony. W oświadczeniu majątkowym czytamy, że jego gospodarstwo rocznie przynosi mu skromne dochody około 8 tysięcy złotych. Zaciągnięte kredyty to już jednak kilkaset tysięcy złotych. Posłanka SLD Danuta Ciborowska ma kilka tysięcy złotych oszczędności, ale jej kredyt znacznie je przekracza. Po straceniu mandatu musiałby chyba sprzedać swoje dwie toyoty. Jedynie Sebastian Florek - bohater Big Brothera - nieźle się zabezpieczył. Posiada gospodarstwo warte 4 miliony złotych i bez diety, sprzedając je kawałek po kawałku, pewnie jakoś by związał koniec z końcem...