Jadąc, miałem przed oczami tekst opublikowany w "Gazecie Krakowskiej" z 3.X.2006 r. o mocno zastanawiającej treści: "Ekspedycja naukowa obaliła teorię o przebiegu głośnej katastrofy >Liberatora< nad Małopolską w 1944 r. Poszukiwania w miejscowościach Krzywa i Olszyny w południowo-wschodniej części woj. małopolskiego (...) rzuciły nowe światło na sprawę katastrofy samolotu lecącego na pomoc Powstaniu Warszawskiemu. Grupa badaczy udowodniła, że na gorlickie wsie spadła nie tylko amerykańska maszyna, ale również brytyjski >HalifaxHalifaxaLiberatora< - mówi Wielgus (dr Krzysztof Wielgus - przyp. A.O.)". Kto tak sądził? Wąskie grono członków Krakowskiego Klubu Seniorów Lotnictwa? bo na pewno nie Ludwik Dusza z Gorlic, zapomniany działacz społeczny (w latach 1956-1973 z-ca przew. Powiatowej Rady Narodowej w Gorlicach oraz Przewodniczący Prezydium Powiatowej Komisji Ochrony Pomników Walk i Męczeństwa, którego staraniem w regionie powstało około 50 pomników pamięci, w tym pierwsze pomniki lotników w Banicy i Olszynach), na pewno nie inicjatorzy tych badań - Michał Kręc, Marcin Danielewicz i Tomasz Sikorski, który w połowie lat 90. za popularne pół litra kupił od gospodarzy pobliskiego schroniska tabliczkę znamionową z danymi samolotu typu Halifax Mk. II. - Tabliczek znamionowych znaleźliśmy trzy. Pierwszą w potoku, przez który przepędzano owce. Czarno na białym zobaczyliśmy, że z tą historią coś jest nie tak, że to ewidentnie nie >LiberatorHalifax< - w wywiadzie dla "Dziennika Polskiego" podał Piotrowi Subikowi Michał Kręc. Zatem jak wyglądała i wygląda prawdziwa historia katastrofy w Banicy? Wspomniana w tekście "Gazety Kakowskiej" ekspedycja naukowa niczego nowego nie odkryła. Bo odkrycie tajemnicy wrakowiska w rejonie Banica-Krzywa miało miejsce? 10 lat wstecz! Pomiędzy godz. 10. a 12. (w sierpniu 2009 r.) tuż obok miejsca katastrofy gdzie obecnie stoi pomnik, była bardzo podniosła atmosfera. Przemówienia lokalnych przedstawicieli władz i parlamentarzystów, orkiestra Straży Granicznej zagrała hymn, marsza lotników, a potem nastąpił czas merytorycznych wystąpień. Aleksander Gucwa piękną polszczyzną przedstawił całą historię zgromadzonym około 300 osobom. Złożono wieńce. W samo południe przeleciał nad zgromadzonymi sportowy Jak 12 SP-AWA z Aeroklubu Podhalańskiego, z lotniska w Łososinie Wielkiej, i zrzucił wiązankę kwiatów - w rejonie potoku, gdzie w 1944 r. spadł zrzutowy Halifax z polską załogą. Czułem coś miłego, tam w środku, gdyż zrozumiałem, nie tylko ja, sens badań prowadzonych przez ww. grupkę ludzi przez ostatnie 13 lat. Przez lata jeżdżąc do Banicy-Krzywej zbierali dowody, szukali świadków katastrofy, formułowali hipotezę i odpierali zarzuty środowiska kombatanckiego. A na koniec dowiedzieli się? z prasy, że "Ekspedycja naukowa obaliła teorię o przebiegu głośnej katastrofy >Liberatora< nad Małopolską w 1944 r.". Redaktor naczelny nie odpowiedział na tekst autorstwa Tomasza Sikorskiego z 2006 r. celem skorygowania tej "nowej, rewolucyjnej" historii pisanej przez dziennikarza nie historyka. Byłem w gronie osób badających historię Halifaxa z Banicy, byłem wśród osób na uroczystości w Banicy i postanowiłem odnieść się do wydarzeń z 1944 r., jako historyk, a nie dziennikarz, nie mający podstawowej wiedzy na temat tamtego zdarzenia.