Reportaż pierwotnie miał zostać wyemitowany w pierwszych dniach grudnia ub.r. W dzień emisji gdański sąd okręgowy - na wniosek prowadzącego szkołę Zgromadzenia Braci Szkół Chrześcijańskich - wydał zakaz publikacji. Uznał wówczas, że reportaż mógł naruszyć dobra osobiste zakonników, bo nie był kompletny i zawierał braki, m.in. autorzy nie zapoznali się ze stanowiskiem osób, których dotyczyły nagrania. Zakaz obowiązywał dwa miesiące, a gdy wygasł, zakonnicy złożyli kolejny wniosek. Jak poinformował w poniedziałek PAP wiceprezes Sądu Okręgowego w Gdańsku Rafał Terlecki, w odpowiedzi na kolejny wniosek zakonników sąd odmówił przedłużenia zakazu publikacji całości reportażu. Jednocześnie zdecydował o zakazie emisji tej części materiału, która zawiera nagrania prywatnych rozmów zakonników, jeśli nie ma ich zgody na publikację. Sąd uznał, że będzie to wystarczającym zabezpieczeniem praw zakonników. Zakaz ma obowiązywać cztery miesiące. Wiceprezes sądu poinformował PAP, że gdański sąd zdecydował również o przekazaniu do warszawskiego sądu okręgowego pozwu o ochronę dóbr osobistych, który w związku ze sprawą, złożyli zakonnicy. Terlecki wyjaśnił, że zdecydowano tak kierując się faktem, że to w stolicy powstał sporny materiał. Zaznaczył, że ta decyzja nie jest prawomocna: strony mogą się od niej odwołać. Na początku grudnia ub.r. TVP2 miała wyemitować w Magazynie Ekspresu Reporterów materiał poświęcony gdańskiemu zespołowi szkół im. św. Jana de la Salle prowadzonemu przez zakonników ze Zgromadzenia Braci Szkół Chrześcijańskich. Tydzień przed emisją programu telewizja nadała jego zapowiedź. Znalazły się w niej fragmenty nagranych rozmów braci, w których używali oni wulgaryzmów oraz sformułowań o podtekście seksualnym. W zapowiedzi pojawiły się też sugestie, że przy rozmowie, w której padły wyrażenia o podtekście seksualnym, mogła być obecna uczennica, a na terenie szkoły dochodzi do libacji alkoholowych. Zakonnicy ze Zgromadzenia Braci Szkół Chrześcijańskich odpierali zarzuty, jakie pojawiły się w zapowiedzi materiału. Dyrektor szkół im. św. Jana de La Salle w Gdańsku brat Janusz Robionek w grudniu ub.r. przyznał w rozmowie z PAP, że braciom - przy okazji imienin czy urodzin zdarza się pić alkohol, a przy tej okazji mogły paść wulgarne słowa, ale - jak mówił - nie może być mowy o libacjach i nie ma to miejsca na terenie szkoły, tylko w prywatnych pokojach braci znajdujących się w tym samym obiekcie. Z kolei komentując rozmowę, w której miały paść sformułowania o podtekście seksualnym, Robionek potwierdził PAP, że mogła ona mieć miejsce, ale "z całą pewnością nie był przy niej obecny żaden uczeń". Robionek powiedział PAP, że na wniosek do sądu ws. wstrzymania emisji materiału zgromadzenie zdecydowało się głównie ze względu na fakt, iż nagrania pojawiające się w materiale wykonane zostały nielegalnie i - po części, w prywatnych pomieszczeniach. - Chyba nikt nie chciałby mieć w domu założonego podsłuchu, aby potem takie nagrania ktoś wykorzystywał w telewizji - mówił Robionek. Po tym, jak telewizja nadała zapowiedź swojego materiału, w szkole zorganizowano spotkanie z rodzicami, na którym zakonnicy przeprosili za wulgarne wyrazy pojawiające się w nagraniu. Przeprosiny ukazały się też na stronie internetowej szkoły. Jeden z braci - dyrektor gdańskiego gimnazjum de la Salle, którego głos został utrwalony na nagraniach, został zawieszony w pełnieniu obowiązków przez prowincjała wspólnoty do czasu wyjaśnienia sprawy. Zespół szkół św. Jana de La Salle działa w Gdańsku od połowy lat 90. W jego skład wchodzą szkoła podstawowa, gimnazjum i liceum. Placówka uchodzi za prestiżową; uczęszczają do niej dzieci m.in. polityków, biznesmenów, dziennikarzy i osób ze środowiska prawniczego.