Jak podał portal OKO.press, w nocy ze środy na czwartek trzech aktywistów przewróciło pomnik ks. prałata Henryka Jankowskiego, stojący niedaleko kościoła św. Brygidy w Gdańsku. Nagranie filmowe z tego zdarzenia udostępnił na portalu społecznościowym dziennikarz Tomasz Sekielski. Mężczyźni zostali zatrzymani przez policję i najprawdopodobniej w piątek zostaną przesłuchani. Na nagraniu widać, jak mężczyźni założyli najpierw na szyję figury pętlę, podważyli cokół i ciągnęli aż pomnik upadł na przygotowane wcześniej opony samochodowe. Miały zapobiec zniszczeniu pomnika, bo, jak zadeklarowali aktywiści, ich "celem jest rozbicie fałszywego i ohydnego mitu Henryka Jankowskiego, nie zaś - materii jego pomnika". Na leżącym pomniku, który oddzielił się od cokołu, ale nie rozpadł, ułożyli strój ministranta i dziecięcą bieliznę. Miał to być symbol cierpienia molestowanych przez prałata dzieci. Stanowisko "Solidarności" "Prezydium Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ 'Solidarność' wyraża oburzenie wobec nikczemnej dewastacji pomnika śp. księdza prałata Henryka Jankowskiego, dewastacji zaplanowanej, której oczywistym celem jest potęgowanie ideowo-politycznego sporu i dzielenie społeczeństwa. Z oburzeniem przyjmujemy też stanowisko władz Gdańska, które zamiast potępienia aktu chuligańskiego wandalizmu, zdają się tego typu działania wspierać, wydając zaocznie na śp. księdza prałata wyrok" - głosi stanowisko przesłane mediom. Związkowcy zwrócili uwagę, że w "państwie demokratycznym, którego przecież władze miasta są gorliwymi obrońcami, od wydawania wyroków orzekających o czyjejś winie lub niewinności są określone instytucje i procedury, a nie polityczno-dziennikarskie środowiska". "Przypominamy, że to konstytucja mówi o domniemaniu niewinności do czasu prawomocnego orzeczenia sądu i ochronie elementarnej godności człowieka. Przypominamy wreszcie, że postępowanie prokuratorskie prowadzone wobec śp. księdza prałata zakończyło się umorzeniem w 2004 r., a dziś ksiądz prałat sam już bronić się nie może. Czy tak ma wyglądać walka z nienawiścią i przemocą? Apelujemy o opamiętanie" - czytamy w stanowisku władz gdańskiej "S". Związkowcy podkreślili, że "pomnik kapelana NSZZ 'Solidarność' został postawiony przez komitet społeczny dzięki pieniądzom ofiarodawców i nie jest własnością miasta". "Natomiast do władz miasta należy skuteczna ochrona takich miejsc przed politycznymi prowokacjami" - zaznaczono. "Domagamy się od policji i prokuratury szybkiego i skutecznego śledztwa, które doprowadzi do ukarania winnych. Tylko w ten sposób zahamujemy obłędną spiralę prowokacji" - napisali związkowcy w stanowisku, pod którym podpisał się przewodniczący Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ "Solidarność" Krzysztof Dośla, który stał również na czele komitetu społecznego budowy pomnika kapłana. Mocne słowa Dulkiewicz W wydanym w czwartek oświadczeniu p.o. prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz przypomniała, że już w grudniu 2018 r. prezydent Gdańska śp. Paweł Adamowicz uznał, że nie ma miejsca dla pomnika ks. Henryka Jankowskiego w przestrzeni miejskiej. Tym samym stanął on po stronie ofiar prałata, podkreśliła Dulkiewicz. Przypomniała jednak, że władze miasta muszą "działać zgodnie z literą prawa i przyjętymi normami współżycia społecznego". "Nie może być zatem zgody na akty wandalizmu, które noszą znamiona przemocy symbolicznej. Przewrócenie monumentu jest aktem samosądu, naruszającym polski porządek prawny" - oceniła p.o. prezydent Gdańska, przypominając, że zniszczony pomnik stał na gruncie miejskim, ale jest własnością społecznego komitetu złożonego m.in. z wiernych i przedstawicieli NSZZ "Solidarność". Dulkiewicz przypomniała, że władze Gdańska podjęły już działania zmierzające do usunięcia pomnika. Przytoczyła też prośbę prezydenta Adamowicza z grudnia 2018 r., żeby usunięcie pomnika odbywało się "z kulturą i uszanowaniem procedur" oraz to, że Adamowicz apelował do społecznego komitetu budowy pomnika o jak najszybsze zdemontowanie monumentu. W oświadczeniu Dulkiewicz poinformowała też, że na sesji Rady Miasta Gdańska 7 marca ma stanąć wniosek o odebranie ks. Henrykowi Jankowskiemu honorowego obywatelstwa miasta Gdańska oraz o zmianę nazwy skweru, na którym stał pomnik duchownego. Obalenie pomnika Trzech mężczyzn, którzy obalili monument, w kilkustronicowym manifeście przekazanym OKO.press napisało, że podjęli działanie, którego celem jest "symboliczne strącenie ze wspólnotowego piedestału fałszywej pamięci i czci osoby Henryka Jankowskiego". Portal podał dane osobowe autorów manifestu i sprawców przewrócenia pomnika. Aktywiści wyjaśnili w tekście, że "w tym prostym fizycznym akcie (obalenie pomnika - PAP) wyraża się nasza kulturowa i obywatelska niezgoda na obecność w przestrzeni publicznej zła uosobionego, pogardy dla drugiego człowieka i jego uprzedmiotowienia, gwałtu na jego wolności i prywatności, terroru psychologicznego, braku szacunku dla bólu i gniewu ofiar, wreszcie też - mowy nienawiści, jak również - bałwochwalczego kultu osób będących, jak Henryk Jankowski, nosicielami tych postaw oraz sprawcami podobnych czynów i zachowań". W grudniu 2018 r. w "Dużym Formacie", magazynie "Gazety Wyborczej", opublikowano reportaż "Sekret Świętej Brygidy. Dlaczego Kościół przez lata pozwalał księdzu Jankowskiemu wykorzystywać dzieci?", w którym kapelan Solidarności, wieloletni proboszcz parafii św. Brygidy w Gdańsku Henryk Jankowski został oskarżany m.in. o seksualną przemoc wobec nieletnich.