Jak przekazała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, opisane w artykule "Gazety Wyborczej" zdarzenia nie były przedmiotem umorzonego śledztwa prokuratury, ponieważ "bohaterka publikacji nie wspomniała o nich ani w trakcie postępowania, ani w skierowanym do sądu zażaleniu na umorzenie śledztwa". "Na decyzję o umorzeniu miały wpływ przede wszystkim opinie biegłych, a nie jakiekolwiek ingerencje ze strony któregokolwiek z dwóch Prokuratorów Generalnych, którzy pełnili urząd, gdy było prowadzone śledztwo" - podkreśliła prokurator. "Śledztwo dotyczące dopuszczania się innych czynności seksualnych wobec osoby małoletniej zostało wszczęte w listopadzie 2015 r. Już w grudniu bohaterka artykułu 'Gazety Wyborczej' została przesłuchana przez niezawisły sąd w obecności biegłego psychologa. Nie wspomniała wówczas o obcowaniu płciowym z osobą, której dotyczyło zawiadomienie. Wspominała jedynie o zdarzeniach sprzed około sześciu lat, których nie można jednoznacznie zinterpretować, jako czynów o charakterze seksualnym" - tłumaczyła. Wskazała, że w przesłuchaniu brał udział biegły psycholog, który stwierdził, że przesłuchana może uzupełniać braki pamięci elementami, które nie miały miejsca w rzeczywistości. "Kolejny powołany przez prokuraturę biegły z zakresu psychologii uznał, że młoda kobieta może nieświadomie mówić o zdarzeniach, które nie miały miejsca" - poinformowała. Prokuratura: Brak spójności w zeznaniach kobiety Według prokuratury, jej relacje były niespójne. "Odmiennie relacjonowała zdarzenia rodzicom, terapeutom i koleżankom. Różnice dotyczyły miejsca czynów, czasu ich zaistnienia i czynności sprawczych" - podała. "Nie bez znaczenia dla oceny dowodów i stanu psychicznego małoletniej wówczas pokrzywdzonej pozostaje skomplikowana sytuacja w jej rodzinie, będąca przyczyną rozpoczęcia przez pokrzywdzoną terapii psychologicznej" - wyjawiła. Przekazała również, że śledztwo zostało umorzone w sierpniu 2017 roku, ponieważ nie było danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu zabronionego. "Wątpliwości budził sam fakt popełnienia czynu zabronionego. Jedynym dowodem były zeznania pokrzywdzonej oparte na powracającej pamięci zdarzeń lub ich fragmentów z dzieciństwa, które - jak wskazali biegli - nie były w pełni wiarygodne" - zaznaczyła. "Decyzja prokuratury została zaskarżona przez pełnomocnika rodziny pokrzywdzonej. Sąd nie podważył ustaleń prokuratury. Wskazał jedynie na konieczność wyjaśnienia, jaki wpływ na zeznania pokrzywdzonej mógł mieć konflikt między jej ojcem a ojcem osoby, której dotyczyło. Po decyzji sądowej nakazującej uzupełnienie materiału dowodowego prokuratura, nie dopatrując się popełnienia przestępstwa, ponownie umorzyła postępowanie 10 czerwca 2019 roku" - poinformowała. "Pełnoletnia już wówczas pokrzywdzona nie wniosła subsydiarnego aktu oskarżenia pomimo takiego uprawnienia" - dodała. Artykuł w "GW" o synu Jacka Kurskiego Wtorkowa "GW" napisała, że syn Jacka Kurskiego miał wykorzystywać pochodzącą z Trójmiasta dziewczynę, odkąd ta skończyła 9 lat. Obie rodziny miały od lat spędzać wspólnie wakacje w leśniczówce w Danielino, położonej nad jeziorem Motława Wielka. Ojciec dziewczyny to były radny PiS, był również asystentem Kurskiego, kiedy ten pełnił funkcję europosła. Dziennik podał, że dziewczyna była molestowana przez syna Kurskiego, a sprawa wyszła na jaw, gdy ta miała 14 lat.