Sąd Apelacyjny podtrzymał poprzedni wyrok. Zdecydował jednocześnie, że dwoje z oskarżonych może opuścić areszt. Anna Adamczyk skazana na 7 lat oraz Maciej Turniak, który odsiedział już prawie 6 lat w więzieniu, byli kompletnie zaskoczeni i nie wierzyli, że mogą iść do domów. Nie chcieli rozmawiać z dziennikarzami. Niebawem pozostali: Daniel Lewandowski oraz Ireneusz Rosłon także odzyskają wolność, bo mają za sobą odsiadkę ponad połowy kary. Obrońcy zapowiedzieli już wniesienie odpowiednich wniosków w tej sprawie. W sądzie zabrakło dziś rodziców Irka Reglińskiego. Jak mówił ich pełnomocnik na przybycie nie pozwolił im stan zdrowia. Do chuligańskiego wybryku, w którym zginął Regliński doszło nad ranem 11 lutego 1996 r. Tego dnia czwórka skazanych Anna Adamczyk, Ireneusz Rosłon, Maciej Turniak i Daniel Lewandowski jechała kolejką SKM do Gdańska-Głównego. Wracali do domu z dyskoteki, gdzie pili alkohol. Tragiczne w skutkach zajście sprowokowała Anna Adamczyk. Zaczęła obrażać Reglińskiego, który razem ze swoją dziewczyną siedział w przedziale. Do Adamczyk dołączyło m.in. trzech współoskarżonych mężczyzn. Student chcąc uniknąć dalszych zaczepek skierował się do wyjścia. Mężczyźni podążyli za nim i w przedsionku wagonu zaczęli go bić i kopać. W pewnym momencie zostały otwarte drzwi pociągu, przez które na wysokości stacji Gdańsk-Przymorze Regliński wraz z kolegą skazanych Robertem O., wypadli na tory. Student zginął na miejscu. Czwórka skazanych wysiadła z pociągu, by sprawdzić, jak się czuje Robert O. Po stwierdzeniu, że żyje, powiadomili pogotowie ratunkowe, po czym odjechali do domów taksówkami. Robert O. zmarł po miesiącu w szpitalu. Śmierć Reglińskiego zapoczątkowała w Polsce "czarne marsze" przeciwko przemocy.