Jak powiedziała Wawryniuk, "argumenty sądu poznamy po zwrocie akt sprawy wraz z postanowieniem". Gdańska prokuratura, prowadząca śledztwo ws. zabójstwa 13 stycznia prezydenta miasta Pawła Adamowicza, zarzuciła Dariuszowi S. z firmy Tajfun, który miał kierować ochroną gdańskiego finału WOŚP, dwukrotne złożenie nieprawdziwych zeznań oraz podżeganie innej osoby do złożenia fałszywych zeznań w wątku śledztwa dotyczącym identyfikatora z napisem "media". Podejrzany nie przyznał się do zarzutów. Jak informowała PAP w połowie stycznia, gdański sąd uwzględnił wniosek prokuratury o aresztowanie Dariusza S. "Jednocześnie sąd orzekł wykonywanie tego tymczasowego trzymiesięcznego aresztu w warunkach szpitalnych ze względu na samopoczucie i stan psychiczny podejrzanego" - poinformowała wtedy PAP Grażyna Wawryniuk. O powodach złożenia zażalenia mówił 28 stycznia "Gazecie Wyborczej" obrońca Dariusza S. mecenas Dawid Szachta. "Nie zgadzamy się z decyzją sądu. Naszym zdaniem nie ma obawy matactwa, nie ma też wysokiego prawdopodobieństwa, że popełnił on zarzucane mu czyny, poza tym kolejnym argumentem jest zły stan zdrowia mojego klienta" - powiedział. W toku kontroli MSWiA w Agencji Ochrony Tajfun stwierdzono wiele nieprawidłowości, m.in., że właściciel nie weryfikował karalności pracowników ochrony i nie nadzorował wykonywanych przez nich zadań. Szef MSWiA Joachim Brudziński rozpoczął procedurę cofnięcia koncesji tej agencji. W niedzielę, 13 stycznia, wieczorem Pawła Adamowicza zaatakował nożem 27-letni Stefan W., który podczas gdańskiego finału WOŚP wtargnął na scenę. Samorządowiec w bardzo ciężkim stanie trafił do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, gdzie w poniedziałek 14 stycznia zmarł. Paweł Adamowicz miał 53 lata, prezydentem Gdańska był od 20 lat. Urna z prochami Adamowicza spoczęła w kaplicy św. Marcina w Bazylice Mariackiej w Gdańsku.