"Biegli z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego przy Komendzie Głównej Policji stwierdzają we wnioskach, że w przebadanych próbkach nie znaleźli śladów materiałów wybuchowych ani substancji powstających w wyniku ich degradacji" - pisze "Wyborcza". Dodaje, że te ustalenia ostatecznie zamykają w śledztwie wątek ewentualnego zamachu. To druga i końcowa opinia ekspertów z CLK w tej sprawie. Pierwszą wojskowi śledczy dostali w grudniu zeszłego roku, ale uznali ją "za niepełną i w pewnych fragmentach niejasną". Chodziło m.in. o pokazanie wszystkich badań, które doprowadziły biegłych do wniosku, że na pokładzie tupolewa eksplozji nie było. Brakowało też ekspertyzy jednego z ekshumowanych ciał. W ostatecznej analizie CLK są wnioski z badań próbek pobranych podczas sekcji zwłok ekshumowanych ofiar oraz z wraku i terenu w Smoleńsku. "Biegli z CLK potwierdzili nasze ustalenia" - komentuje w rozmowie z dziennikiem Maciej Lasek z Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. "To nie eksplozja była przyczyną katastrofy. A doszło do niej, ponieważ samolot leciał za szybko, za nisko, w wyniku czego skrzydłem uderzył w brzozę, obrócił się i spadł" - tłumaczy.