Jak jednak zastrzega związkowiec, to na razie tylko pomysł, który przedstawił kolegom. Według Kismo nie powinien to być komitet wyborczy "S", ale inicjatywa obywatelska w szerokim kontekście, której związek byłby jednym z partnerów. Dodaje też, że to nie propozycja dla działaczy "S", a na listach wyborczych powinni znaleźć się ludzie zaufania publicznego.