"Jakubiak swoją kandydaturę zgłosił 10 marca. 20 marca miał już 140 tys. podpisów. Nie prowadził żadnej kampanii, a zbiórka podpisów odbywała się, gdy w Polsce obowiązywały liczne obostrzenia w związku z pandemią. Wśród nich był zakaz poruszania się i publicznych zgromadzeń" - przypomina "Gazeta Wyborcza". Gazeta zaznaczyła, że Jakubiak, pytany, jak w tej sytuacji zdobył poparcie tylu wyborców, stwierdził, że listy mu "przyniesiono" i że sam się "dziwi swojej popularności". W wyborach prezydenckich dostał 33 450 głosów. "Decyzję o wszczęciu śledztwa podjęto 29 lipca. Oznacza to, że śledczy uznali zebrany materiał dowodowy za wiarygodny. Z pisma, jakie dostaliśmy z prokuratury, wynika, że sprawa toczy się na podstawie przepisów kodeksu karnego o przestępstwach przeciwko wyborom" - podał dziennik. Więcej w "Gazecie Wyborczej".