Klara Klinger przygląda się na łamach "Gazety Prawnej" wspomnianemu raportowi dotyczącemu klinik in vitro. Niektóre z zarzutów wobec ośrodków, to niedozwolone umowy, brak informacji o skuteczności leczenia, niejasności przy adopcji prenatalnej oraz gburowatość lekarzy. Na przykład jeden z zapisów w umowie z przyszłymi rodzicami stanowił, że w przypadku miesięcznego spóźnienie z opłatami, zarodki przekazywane są innej parze. Oznaczało to, że w wypadku nieuiszczenia kwoty w terminie, dziecko tych osób rodził ktoś obcy. Wśród innych najbardziej rażących postanowień umów była sytuacja, w której pacjent podpisując "świadomą zgodę na zabieg", automatycznie zrzekał się roszczeń odszkodowawczych - czytamy. Raport wykazał także nagminną dezinformację w kwestii skuteczność leczenia, nieodpowiednie warunki (np. oddawanie nasienia do rąk personelu, a nie anonimowo przez specjalną śluzę, czy krzyż wiszący w jednym z pokojów kliniki), wreszcie złe traktowanie przez lekarzy czy brak opieki psychologicznej. Więcej w "Gazecie Prawnej".