Marek Działoszyński wniosek gen. Marca o odejście na emeryturę przyjął w dniu jego złożenia. Ostateczną decyzję o odejściu komendanta opolskiej policji podjął minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz. Skutkiem tej decyzji będzie zachowanie rangi, uposażenia (90 tys. zł) i sowitej (ok. 10 tys. zł) emerytury. Nagraną policjantkę natychmiast zawieszono w wykonywaniu obowiązków służbowych, obcięto jej o połowę wynagrodzenie i wszczęto przeciw niej postępowanie dyscyplinarne. Jak ustaliła "Codzienna", mąż pani naczelnik również jest podwładnym komendanta gen. Marca. Czy władze MSW wzięły to pod uwagę? Tego resort nie chce ujawnić. "Ustawa o policji mówi wyraźnie, że po złożeniu przez policjanta raportu odejścia ze służby z policji przełożony ma trzy miesiące na podjęcie decyzji. W wypadku gen. Marca powinno się przez ten czas przeprowadzić postępowanie służbowe. Tymczasem komendant Działoszyński kryje swoich kolegów za wszelką cenę, a minister Sienkiewicz wpisuje się w policyjne patologie" - mówi "Gazecie Polskiej Codziennie" Tomasz Kaczmarek, poseł PiS-u, członek sejmowej komisji spraw wewnętrznych. Opole: Nowe, zaskakujące fakty ws. seksafery w policji "Fakt": 11 tys. emerytury dla b. komendanta z Opola Skompromitowany były komendant z Opola odchodzi na emeryturę Szokujące rozmowy w opolskiej policji